Reklama
Reklama

Agnieszka Glińska i Andrzej Zieliński: Niespełniona miłość reżyserki i aktora

On nie wykraczał poza bezpieczną strefę flirtu, ona chciała czegoś więcej. Czekała cierpliwie, aż w końcu dotarło do niej, że wspólna przyszłość nie jest im pisana. Jaka była jej reakcja?

Jest nie tylko utalentowaną artystką, wielokrotnie nagradzaną za osiągnięcia reżyserskie, ale też atrakcyjną kobietą. W przeszłości Agnieszka Glińska (50 l.) wiązała się z mężczyznami inteligentnymi, którzy w życiu kierowali się pasją, miłością do sztuki i teatru.

Nie ukrywała swojej fascynacji Łukaszem Garlickim, Borysem Szycem, ale też Zbigniewem Zamachowskim i Władysławem Kowalskim. Najdłuższą, chociaż bardzo burzliwą relację, w którą wpisane były dramatyczne rozstania i powroty, stworzyła z Krzysztofem Stelmaszykiem.

Reklama

Na początku nic nie wskazywało na to, że są sobie pisani. Gdy w 2001 r. pracowali razem w Teatrze Współczesnym przy przedstawieniu "Bambini di Praga", oczy Agnieszki były zwrócone ku innemu mężczyźnie - Andrzejowi Zielińskiemu.

Glińska poznała go na początku swojej reżyserskiej kariery, w drugiej połowie lat 90. w Teatrze Ateneum. Zaprzyjaźnili się. Niebawem aktor nie tylko grał w wyreżyserowanych przez nią spektaklach, ale został też jej asystentem.

Zawodowe sprawy bardzo ich do siebie zbliżyły. Sprawiły, że spędzali ze sobą dużo czasu. A to z kolei wpłynęło na zacieśnienie więzi między nimi. - Ona w tym czasie samotnie wychowywała syna Franka. Pragnęła nie tylko kochać, ale też być kochaną. Jego też nic nie ograniczało, dlatego jawił się jej jako partner idealny − zdradza źródło "Na żywo".

Dodatkowym atutem była aura tajemniczości, która otaczała Zielińskiego. To wszystko sprawiało, że wydawał się Agnieszce jeszcze bardziej magnetyzujący. Zainteresowana nim reżyserka zaczęła go adorować, licząc na odwzajemnienie jej uczuć.

Lata mijały, ale w tej kwestii nic się nie zmieniało. Wciąż łączyła ich jedynie przyjaźń. Gdy kilka lat później Glińska zaczęła pracować w Teatrze Współczesnym, niebawem do zespołu dołączył także Zieliński. Reżyserka znów zaczęła wierzyć, że połączy ich coś więcej niż praca. Ale Zieliński nie wykraczał poza bezpieczną granicę flirtu.

- Do Agnieszki w końcu dotarło, że wspólna przyszłość nie jest im pisana. Wiedziała, że Andrzej ją lubi i ceni, może nawet podoba mu się jako kobieta, ale nie zamierza się z nią wiązać - opowiada informator "Na żywo".

Gdy zdała sobie z tego sprawę, zauważyła wokół siebie bratnią duszę. Kogoś, kto cały czas był przy niej, a ona go nie dostrzegała. Tym kimś był Krzysztof Stelmaszyk. Odtąd wszystko potoczyło się błyskawicznie. Z wyjazdu integracyjnego do Pragi, na który pojechał cały zespół, wrócili już jako para. Rok później przyszła na świat ich córka Janina.

- Pod względem temperamentu jesteśmy różni, ale tolerujemy te nasze inności. Wspieramy się. Może ja jestem tym spokojniejszym? - zastanawia się aktor.

Zieliński również próbował ułożyć sobie życie. Przez wiele lat jego wybranką była atrakcyjna blondynka Katarzyna Śmiech. Nie miało to zawodowych reperkusji ze strony Glińskiej, która później wielokrotnie obsadzała Andrzeja w swoich sztukach.

***


Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Glińska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy