Reklama
Reklama

Aktorka serialowa: Oszczerstwa rujnują mi życie!

Polska aktorka serialowa, wokół której zrobiło się głośno przez incydent z przywłaszczeniem sobie cudzej biżuterii, żali się, że afera niszczy jej życie prywatne i zawodowe.

Informacja o aresztowaniu aktorki pojawiła się w mediach kilka dni temu. Powodem zatrzymania kobiety była rzekoma kradzież, której miała się dopuścić w jednym z klubów fitness. W sieci pojawiło się nawet nagranie, na którym widać, jak zabiera biżuterię z parapetu.

Aktorka została zatrzymana po spektaklu, na tyłach jednego z teatrów. Z doniesień medialnych dowiedzieliśmy się także, że zaginioną biżuterię faktycznie znaleziono w jej mieszkaniu.

Niedługo po aresztowaniu kobieta wydała oświadczenie, w którym wyjaśnia całą sprawę. "Biżuterię, o której mowa w artykułach, znalazłam na parapecie w ogólnodostępnej sali ćwiczeń klubu fitness, kiedy nikogo już na niej nie było. Nie wyglądała ona dla mnie na przedstawiającą jakąkolwiek wartość, a bardziej jak świecidełka z supermarketu. (...) Nie znam i nigdy nie widziałam właścicielki tej biżuterii. W domu włożyłam ją do szafki (nie zakładając jej nigdy) i zapomniałam o tym zdarzeniu, nie zgłaszając już później tego w recepcji klubu fitness" - napisała.

Reklama

Teraz aktorka postanowiła wyżalić się, że cała sytuacja niszczy jej życie. "Wydarzenia z ostatniego tygodnia są dla mnie dotkliwą karą za mój czyn. Zatrzymanie w miejscu pracy i zeznania były dla mnie ogromnym szokiem. A najgorsze jest to, że te wszystkie oszczerstwa rujnują moje życie zawodowe i zdrowie" - powiedziała w rozmowie z "Twoim Imperium".

Dodała, że środowisko zaczęło patrzeć na nią inaczej. "Tracę kontrakty i zlecenia, bo przez atak i zniesławienie mnie przez media mój wizerunek źle się kojarzy widzowi" - wyznała. Aktorka nie wie też jeszcze, jak będzie bronić się w sądzie.

*****

Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy