Alec Baldwin zawiesza karierę po wypadku na planie filmu "Rust"

Alec Baldwin odwołał wszystkie projekty, nad którymi pracował przed tragedią, do której doszło 21 października na farmie Bonanza Creek Ranch.

Aktor postrzelił dwie osoby z pistoletu będącego rekwizytem. Jedną z postrzelonych osób była Halyna Hutchins, operatorka kamery. Kobieta zmarła. Ranny został 48-letni reżyser Joel Souza. Mężczyzna wyszedł już ze szpitala.

"New York Times" poinformował, że już 19 października dwukrotnie doszło do przypadkowego wypalenia broni. W związku z tym trzy osoby złożyły skargę i zrezygnowały z pracy. Broń miała być też wcześniej używana poza planem zdjęciowym przez członków ekipy przy okazji... strzelania do tarczy.

Osoba z bliskiego otoczenia 63-letniego aktora poinformowała, że zawiesza on karierę, potrzebuje bowiem czasu tylko dla siebie, by wszystko sobie poukładać, ponownie dojść do formy i móc się skoncentrować.

Informator potwierdza, że Baldwin przez wiele godzin po wypadku był rozhisteryzowany i w kiepskim stanie.

Po raz pierwszy aktor wypowiedział się na temat wypadku w piątek 22 października, wydając oświadzcenie. Stwierdził w nim, że "nie ma słów, by wyrazić szok i smutek z powodu tragicznego wypadku, w którym zginęła Halyna Hutchins, żona, matka i bardzo podziwiana przez wszystkich koleżanka".

Dodał, że współpracuje ze śledczymi i policją, której celem jest wyjaśnienie, w jaki sposób doszło do tragedii. Jest również w kontakcie z rodziną zmarłej - jej mężem Matthew Hutchinsem oraz ich synem, 9-letnim Androsem.

Jak dotąd nie wniesiono żadnych zarzutów, dochodzenie nadal trwa. Praca na planie filmu "Rust" została wstrzymana do odwołania.

Zobacz też:

Już wcześniej skarżono się na procedury bezpieczeństwa na planie

Morawiecki mówi o III wojnie. Tusk odpowiada

Ustalono, kto powinien jeść ziemniaki

Tak umierał Kiersznowski. Słynna aktorka była u niego w domu

Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl