Reklama
Reklama

Alicja Bachleda-Curuś: Co ją nadal trzyma w Hollywood?

Czy Alicja Bachleda-Curuś wróci na stałe do Polski?

Warszawska premiera filmu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”. Alicja Bachleda- Curuś (33) przybyła punktualnie.

Niezawodnie w perfekcyjnej fryzurze, nienachalnym, ledwo widocznym makijażu. W białej sukience z pracowni Anny Krzyżanowskiej błyszczała na czerwonym dywanie jak prawdziwa gwiazda filmowa.

Aktorka w najnowszym filmie Patryka Vegi zagrała jedną z głównych bohaterek – ukochaną gangstera, która bezpodstawnie oskarżona o zabicie swojej matki trafia do więzienia. Za kratkami rodzi dziecko, a gdy wychodzi na przepustkę, zabija własnego ojca, który w rzeczywistości zlecił morderstwo żony. 

Reklama

Niełatwa to była rola dla niewątpliwie subtelnej Alicji Bachledy-Curuś. Ale udźwignęła ją. Choć kosztowało ją to sporo pracy. 

"Przygotowując się, musiałam przede wszystkim odnaleźć w sobie trochę agresji, zaczęłam więc ćwiczyć sztuki walki. Bynajmniej nie dlatego, żeby wyglądać tak, a nie inaczej, tylko aby przekonać się, gdzie te granice u mnie leżą" – opowiada aktorka. 

Zdradza też, że spotykała się przed zdjęciami z pierwowzorem swojej bohaterki, co bardzo jej pomogło.

Niektórzy nawet twierdzą, że teraz bez problemu mogłaby zająć miejsce w czołówce polskich aktorek. 

Tymczasem Alicja Bachleda-Curuś ani myśli na stałe wrócić do Polski. 

Często bywa w ojczyźnie, na początku roku kupiła nawet mieszkanie w rodzinnym Krakowie, ale od wielu lat to Los Angeles jest jej stałym adresem. Choć, jak sama przyznaje, nie jest jej łatwo żyć za oceanem. 

"Coraz bliżej mi do Stanów, ale ta moja asymilacja z nimi zajmuje już całkiem sporo lat. Zazdroszczę tym znajomym, którzy czują się w Ameryce jak u siebie" – zdradziła w jednym z wywiadów.

W Hollywood Alicja miała robić zawrotna karierę. Nie gra jednak zbyt wiele. Wprawdzie w kwietniu miał premierę film „The American Side”, w którym pojawiła się u boku m.in. Matthew Brodericka i Roberta Forstera, a niedawno skończyła zdjęcia do amerykańsko-irańskiej produkcji „Polaris”, to trudno powiedzieć, by była zasypywana propozycjami.

Na pewno nie pomaga to, że nie lubi chodzić na castingi. W Polsce zapewne miałaby silniejszą pozycję zawodową. Co więc ją trzyma za oceanem? 

"Od kilku lat spekuluje się, że chodzi o układ, który Alicja zawarła po rozstaniu z hollywoodzkim gwiazdorem Colinem Farrellem w sprawie wychowania ich syna Henry’ego Tadeusza. To podobno były ukochany aktorki naciskał, żeby chłopiec wychowywał się w USA. Pewne jest, że 7-latkowi urodzonemu w Los Angeles Ameryka jest bliższa niż Polska. Przez chwilę chodził do polskiej szkoły, ale lepiej się czuje w amerykańskiej, którą zaczął niedawno. Mimo że uczy się polskiego, z rodzicami rozmawia po angielsku" - przypomina "Życie na Gorąco".

"Ja już straciłam autorytet jako mama mówiąca po polsku. Jest bunt, bo „przecież umiesz po angielsku, to mów po angielsku" – opowiada Alicja Bachleda-Curuś.

 I pewne jest to, że szanse na powrót aktorki do Polski na stałe są niewielkie.

Szczególnie że od pewnego czasu posługuje się już amerykańskim paszportem!


Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy