Reklama
Reklama

Alicja: Zobacz, co robiła w Krakowie

Alicja Bachleda-Curuś (27 l.), po zakończeniu Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, odleciała do rodzinnego domu w Krakowie, gdzie - pod opieką dziadków - czekał na nią synek Henry Tadeusz.

Polska aktorka, zostawiając swoją pociechę pod opieką rodziców, chciała, by nacieszyli się oni wnukiem. Natychmiast, kiedy zgodziła się przyjąć fotel jurora festiwalu, wpadła na pomysł, by przyjechać do Polski z Henrym, zwłaszcza, że ostatni raz dziadkowie widzieli go pół roku temu na jego chrzcinach.

Niestety, podczas pobytu w Polsce, synek Alicji zachorował (może źle zniósł zmianę klimatu - aktorka mieszka z nim i swoim partnerem Colinem Farrellem w gorącym Los Angeles w Kalifornii).

Przez cały pobyt w Gdyni Ala myślami była więc przy synku, kontaktowała się z rodzicami, chciała nawet zrezygnować z zasiadania w jury, rodzice jednak uspokoili ją, że maluszek, mimo choroby, ma się nieźle i nie ma potrzeby, by przyjeżdżała wcześniej.

Reklama

Z rodzicami spędziła tylko jeden dzień

Gdy Alicja w końcu przyjechała do Krakowa, zaszyła się w domu na cały dzień. Chciała wynagrodzić synkowi kilkudniowe rozstanie i spędzić czas z rodzicami - mamą Lidką i tatą Tadeuszem - zwłaszcza, że bilety powrotne do Los Angeles miała wykupione na następny dzień.

Kilka godzin przed odlotem wybrała się jeszcze z tatą do jednej z galerii handlowych, by kupić synkowi kilka niezbędnych rzeczy. Wieczorem tata odwiózł ją i wnuka na lotnisko.

mh

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Alicja Bachleda-Curuś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy