Reklama
Reklama

Alkohol, narkotyki. Tadeusz Horvath z serialu "Janka" wpadł w wir imprezowego życia

Dzięki roli w serialu "Janka" stał się bardzo popularny. Pojawiły się używki, na szczęście w porę przyszło opamiętanie.

Pierwszego filmu, w którym wystąpił, "Śpiewy po rosie", Tadeusz Horvath (40 l.) nie mógł obejrzeć w całości. Miał 6 lat, a pojawiały się tam sceny gwałtu i zabójstwa.

Na premierze siedzący obok niego Władysław Ślesicki co chwilę zasłaniał mu oczy. To właśnie on wypatrzył chłopaka w piaskownicy na ich osiedlu.

- Zapytał, czy dobrze czułbym się przed kamerą. Nie miałem pojęcia, o czym mówi. Powiedziałem, że chyba tak, ale żeby zapytał moją mamę, bo będzie wiedziała lepiej - wspomina Tadeusz.

Później zagrał w serialu "Urwisy z Doliny Młynów", a następnie w "Jance", dzięki której zyskał olbrzymią popularność.

Reklama

- Za zarobione pieniądze kupiliśmy razem z Maurycym Wyganowskim, który grał "Pyskacza", motory "emzetki". Jeździliśmy nimi po Warszawie. Oczywiście bez prawa jazdy, ale kto by się tym wówczas przejmował? 

Choć z Maurycym rywalizowali o tę samą rolę Julka, zostali przyjaciółmi. Wspólnie spędzali wakacje na Węgrzech w domu mamy Tadeusza i jego ojczyma. Razem wyjechali też na konferencję prasową do Kolonii, gdzie podjęli decyzję, że... nie wracają do Polski.

Tadeusz miał wtedy 16 lat. Zamiast iść do liceum, uczył się niemieckiego, zarabiając na życie opieką nad końmi. Doświadczenie zdobyte na planie "Janki" bardzo się wtedy przydało.

Malarz, kurier, dostawca pizzy

Po pół roku przyjechała jednak po niego mama i zabrała go do kraju, gdzie rzucił się w wir salonowego życia.

- Byłem rozchwytywany. Nie będę owijać: dużo za dużo alkoholu, częstowanie substancjami, które nie były legalne - zdradza.

Dziś wie, że gdyby nie wyjazd do USA, na który zdecydował się po ukończeniu szkoły, gdy mama straciła pracę, mógłby źle skończyć.

- Osiąga się sukces w młodym wieku, nie ma się żadnej życiowej mądrości. Wszyscy chcą usiąść z tobą i oczywiście wypić przy tym drinka. Gdy pojawia się we mnie myśl, że żałuję, że tak się potoczyły moje losy, od razu pojawia się kolejna, że może dobrze się stało, bo nie wiem, gdzie bym teraz był - wyznaje.

Ale początki za oceanem nie były proste. Pracował jako malarz, dostawca pizzy, kelner, kurier, sprzedawca lodów. Statystował też w filmach m.in. w "Teorii spisku" i "Cop Land". 

- Kilka lat temu znalazłem to, czego szukałem. Zajmuję się nieruchomościami - mówi. Ale jeśli ktoś w Polsce zaproponuje mu rolę, chętnie wróci.

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy