Reklama
Reklama

Andrzej Cierniewski z dnia na dzień zniknął ze sceny! Oni doprowadzali go do szewskiej pasji

Miał niespełna 25 lat i stał u progu wielkiej kariery, gdy zdecydował się na emigrację. W Ameryce podbił serca tamtejszej Polonii i po kilkunastu miesiącach... zawiesił działalność artystyczną. Na scenę wrócił dopiero dwie dekady później. Andrzej Cierniewski (74 l.), bo o nim mowa, wciąż koncertuje i nagrywa nowe piosenki.

Zanim w 1977 roku Andrzej Cierniewski - już wtedy nazywany polskim Tomem Jonesem - wyemigrował za ocean, zdążył wystąpić na niemal wszystkich festiwalach w kraju i objechać całą Polskę z recitalem "Andrzej i jego piosenki". Przygotowywał się do nagrania debiutanckiej płyty, gdy właściciel najpopularniejszego polonijnego klubu w Chicago zaprosił go na gościnne występy. 

Wokalista poleciał do Ameryki i już po pierwszym koncercie w legendarnym "Zodiaku" zdecydował się zostać w Stanach i tam ułożyć sobie życie. 

Reklama

"Była trudna sytuacja w domu, umarł ojciec, w Ameryce miałem możliwość zarobić i pomóc rodzinie" - opowiadał wiele lat później portalowi "AICT Polska". Andrzej Cierniewski przez dwa lata w każdy weekend występował w klubach polonijnych, ale muzykom, których zaprosił do współpracy (jego zespół tworzyli ormiańscy Żydzi), zależało jedynie na pieniądzach.

"Nie chcieli ciężko pracować. Nie byli zainteresowani muzyką, lecz pieniędzmi, pieniędzmi, pieniędzmi. Pewnego wieczoru po koncercie po prostu zamknąłem gitarę w szafie. Założyłem rodzinę, zostałem ojcem. Przez kolejne dwadzieścia lat zajmowałem się... biznesem. Moje dzieci długo nie wiedziały, że kiedyś śpiewałem" - zwierzał się prasie polonijnej.  Na powrót na scenę Andrzej Cierniewski zdecydował się dopiero w 1999 roku. Przebywający wtedy z wizytą w Stanach Nina Terentiew i Marek Gaszyński namówili go na udział w festiwalu Country w Mrągowie. 

Przyleciał do Polski i... został. Okazało się, że dawni fani wciąż go pamiętają. Płyta "Znasz-li ten kraj", którą nagrał wiele lat wcześniej dla amerykańskiej Polonii, a którą w grudniu 2000 roku zdecydowało się wypuścić na krajowy rynek Polskie Radio, w 2001 roku znalazła się na liście najchętniej kupowanych polskich albumów obok "Hotelu Nirwana" Maanamu, "Darów losu" Ryszarda Rynkowskiego, "Kinematografii" Paktofoniki i debiutanckiego krążka Golec uOrkiestry. 

Po powrocie do Polski Andrzej Cierniewski przez kilka lat odbudowywał swoją karierę. Udało mu się... 

"Nie jestem beniaminkiem mediów - ani telewizji, ani radia, a ludzie mnie słuchają, przychodzą na moje koncerty. Co ich przyciąga? Może autentyzm? Nie chcę się kreować i nie chcę być kreowany. Nie chcę śpiewać rzeczy płytkich. Mój głos niesie pewne doświadczenie życiowe i wierzę, że mam coś do zaoferowania“ - stwierdził w rozmowie z "Naszym miastem". 

75-letni Andrzej Cierniewski właśnie wyruszył w trasę koncertową po Polsce. Letnie spotkania z fanami zaczął w pierwszy weekend lipca od występu na otmuchowskim "Lecie Kwiatów". 

Kilka dni wcześniej na antenie radiowej Jedynki miała miejsce premiera jego nowej piosenki...

"Chciałbym z moją twórczością dotrzeć do wszystkich i wszystkim nieść radość i wytchnienie" - napisał na Facebooku. 

Andrzej Cierniewski doskonale wie, że bardzo łatwo jest zaistnieć na rynku muzycznym, ale trzeba ciężko pracować, by się na nim utrzymać. Wokalista i kompozytor, który w ostatnich latach uświetnił swoimi występami m.in. polsatowską "Sylwestrową Moc Przebojów" oraz - kilkukrotnie - gale finałowe wyborów "Miss Supranational" i "Miss Polski", ostro ocenia swe młodsze koleżanki i swych młodszych kolegów po fachu. 

W Polsce mamy przeważnie sepleniących piosenkarzy. Co drugi to sepleni, i nawet z tych wielkich gwiazd. Dzisiaj jest tak, że młodzieży wydaje się, że śpiewać każdy może. Może, ale to nie znaczy, że powinien!" - powiedział portalowi "Mój Rzeszów". 

Wykonawca nieśmiertelnych przebojów "Albo on, albo ja" i "Dwie morgi słońca" uważa, że winni "wysypowi gwiazdek jednego sezonu"  są... globaliści, którzy - to jego słowa - ściągają do Polski zagraniczne programy telewizyjne typu talent show! 

"To programy mające na celu zdobywanie oglądalności i żerowanie na ludzkiej naiwności.  Ludzi wciąga się w pewną machinę, w pewne reality show, a później się nimi nie interesuje. Najgorsze jest to, że młodym ludziom występującym w takich programach wydaje, że zrobili już wielką karierę" - grzmiał na łamach "Mojego Rzeszowa". 

"Złuda tych programów typu "Mam talent" to nic innego, jak pewnego rodzaju zmyłka. Nie zostaje się przecież magistrem od razu po podstawówce! Gdzie ogólniak, gdzie matura, gdzie  studiowanie? Teraz zbyt łatwo zostaje się gwiazdą. W Polsce jest za mało prawdziwych piosenkarzy, ale mamy za to dużo udawaczy. Smutne jest to, że ludzie to kupują" - dodał. Zgadzacie się z Andrzejem Cierniewskim?

***
Zobacz więcej materiałów wideo:

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama