Reklama
Reklama

Andrzej Kosmala uszczypliwie o synu Krawczyka: „Debiut śpiewaka w wieku 47 lat?”

Andrzej Kosmala, menedżer zmarłego przed dwoma miesiącami Krzysztofa Krawczyka, w sporze między wdową po artyście a jego jedynym synem, opowiada się po stronie Ewy Krawczyk. Krzysztofa Juniora już w zasadzie skreślił, dając do zrozumienia, że nie da mu się już pomóc.

5 kwietnia zmarł Krzysztof Krawczyk. Kilka dni wcześniej został wypisany do domu ze szpitala, do którego trafił z powodu zakażenia koronawirusem. Zdążył jeszcze zamieścić na Facebooku wpis przepełniony nadzieją na wyzdrowienie, gdy jego stan gwałtownie się pogorszył i konieczna była ponowna hospitalizacja. Wdowa, Ewa Krawczyk zapewnia, że bezpośrednią przyczyną śmierci artysty nie był Covid-19, lecz choroby współistniejące. Jak ujawnił w rozmowie z dziennikarzami zaprzyjaźniony z Ewą Krawczyk menedżer artysty, Andrzej Kosmala: 

Krawczyk osierocił jedynego syna, z małżeństwa z Haliną Żytkowiak. Schorowany 47-letni Junior znalazł się w ciężkiej sytuacji. Początki jego choroby sięgają 1988 roku, gdy w wypadku samochodowym spowodowanym przez ojca doznał poważnych obrażeń pnia mózgu. Od tamtej pory cierpi na padaczkę, co uniemożliwia mu podjęcie stałej pracy. 

Reklama

Targany wyrzutami sumienia piosenkarz przez lata pomagał synowi, również finansowo, ale odkąd w relacje między nimi wtrąciła się Ewa Krawczyk, sprawy się skomplikowały. Jak ujawnił opiekujący się Krawczykiem Juniorem Krzysztof Cwynar, praktycznie uniemożliwiła kontakty ojca z synem. Nawet podczas pogrzebu nie chciała dopuścić Juniora do trumny. Na tym tle doszło do przepychanki między żałobnikami, a dawnym przyjacielem artysty jeszcze z czasów Trubadurów, Marianem Lichtmanem. Jak wyznał potem: 

Kiedy TVP organizowała koncert ku czci Krzysztofa Krawczyka, jako honorowych gości zaproszono Ewę Krawczyk i Andrzeja Kosmalę. Chociaż TVP idzie w zaparte, że próbowała również zaprosić syna artysty, on sam twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca: 

Kosmala uszczypliwie o synu Krawczyka

Junior poszedł w ślady ojca i również śpiewa. Ojciec kilka lat temu obiecał mu nawet nagranie wspólnej płyty, ale na planach się skończyło. Syn artysty liczył na to, że organizatorzy koncertu pozwolą mu wystąpić na scenie, zwłaszcza, że ma doświadczenie koncertowe.  W internecie można znaleźć jego interpretację piosenki Marka Grechuty „Będziesz moją panią”, nagraną podczas koncertu podopiecznych łódzkiego Studia Integracji w 2017 roku. 

Niestety, tak się nie stało.  Głos w sprawie postanowił zabrać Andrzej Kosmala. W jednej  z dyskusji internetowych dał do zrozumienia, że Junior miał swoją szansę, zmarnował ją, a teraz to już za późno:

Prawda, że milutko? Junior na pewno będzie zachwycony czytając, że bliski przyjaciel jego ojca jest zdania, że już nic z niego nie będzie…


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy