Angelina żre się z teściową
Mogły się zaprzyjaźnić, ale znów toczą cichą wojnę. Nie tylko ideologiczną...
Gdy Angelina Jolie (37 l.) i Brad Pitt (49 l.) ogłosili zaręczyny, spotkania aktorki z przyszłą teściową Jane Pitt stały się częstsze i bardziej serdeczne. Widywano je na wspólnych zakupach, spacerach z dziećmi, kolacjach na mieście. Jednak na kolejne spotkanie w miłej, rodzinnej atmosferze raczej nie ma szans.
Wszystko przez list, który matka Brada wysłała do jednej z gazet okazji trwającej w USA kampanii prezydenckiej. "Mam nadzieję, że każdy chrześcijanin gorliwie pomodli się, nim odda głos, ponieważ udział w wyborach to wielka odpowiedzialność" - napisała Jane, krytykując Baracka Obamę za popieranie małżeństw par homoseksualnych i prawa do aborcji.
To policzek dla przyszłej synowej i syna, którzy wspierają kampanię urzędującego prezydenta. Są też znani z walki o prawa homoseksualistów i wspieranie finansowo ich organizacji. Młodszy brat aktora, Doug, próbuje łagodzić sytuację tłumacząc, że na całym świecie rodzice i dzieci nie zgadzają się ze sobą w sprawach ideologii.
Brad dyplomatycznie milczy. Jane, która przepadała za Jennifer Aniston, już wcześniej krytykowała Angie za to, że angażuje się w pracę charytatywną kosztem rodziny, i że pozwala córce Shiloh (6 l.) ubierać się w chłopięce ubrania. Jako baptystka nie pochwala też tego, że Angelina tłumaczy dzieciom filozofię buddyzmu i ustala daty ważnych wydarzeń według buddyjskiego kalendarza.
Tak Jolie wybrała wrzesień na swój ślub. Gdy Angie rozpakuje prezent ślubny od teściowej, z pewnością się w niej zagotuje: według plotek starsza pani Pitt zamówiła dla niej Biblię z wytłoczonym imieniem "Angelina".
LM
nr 32/2012