Reklama
Reklama

Ania Dąbrowska opowiedziała o rodzinnej tragedii: To się wydarzyło w wakacje

Ania Dąbrowska (36 l.) w wieku 11 lat straciła tatę. Jak mówi w najnowszym wywiadzie, po jego śmierci wszystko się w domu zmieniło. Paradoksalnie - na lepsze!

Ojciec wychowywał Anię i jej siostrę twardą ręką. Był apodyktyczny, wymagający i rygorystyczny. Dużą wagę przykładał do tego, by jego córki za wszystkie przewinienia zostały ukarane. Dlatego wokalistka do dzisiaj pamięta, jak musiała pisać przez kilka stron ten sam wyraz za jeden błąd w wypracowaniu. Innym razem jako karę ojciec stosował sprzątanie całego domu.

"Mój tata uważał, że rygor jest potrzebny. Wymyślał reguły, których musiałyśmy się z siostrą trzymać" - wspomina artystka w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

"Sprawdzał lekcje i nie było mowy o żadnym tłumaczeniu, usprawiedliwianiu się. (...) Ta metoda wychowawcza nie miała większego sensu. Całe doświadczenie nauczyło mnie tylko jednego: że tata jest srogi. Nie odbierałam tego jako lekcji, tylko jako karę".

Reklama

Zmarł w wieku 37 lat na skutek wylewu. Tragedia wydarzyła się w wakacje, gdy Ania przygotowywała się z mamą do wyjazdu...

"Tata miał tętniaka, który po cichu rósł mu w głowie. Jak tykająca bomba, o której nikt nie wiedział. Tata był z moją siostrą na kempingu, my z mamą miałyśmy dojechać do nich za kilka dni. Siostra nie rozumiała, co się stało, nie wiedziała, co zrobić. Wybiegła przed domek i spotkała sąsiada. To on wezwał pogotowie. Mama odebrała telefon, powiedziano jej, żeby natychmiast przyjechać. Na miejscu dowiedziałyśmy się, że tata nie żyje" - opowiada Dąbrowska.

Śmierć ojca - paradoksalnie - przyniosła nieco spokoju do rodzinnego domu. Dzięki mamie - zawsze szanującej autonomie swoich córek - zrozumiała, że to w jej interesie jest nauka i dbanie o dobre stopnie. Poczuła wsparcie, skończyły się krzyki, kary i zbędny rygor.

"Po śmierci ojca wszystko się w domu zmieniło. Mama nie była wobec nas surowa, wchodziłyśmy właśnie z siostrą w okres dojrzewania. Miałam poczucie większej swobody i niezależności. Chociaż uwierz mi, że oddałabym tę uzyskaną później wolność, żeby tylko on żył" - mówi wokalistka.

Dziś dla swoich dzieci chce być innym rodzicem, niż jej ojciec był dla niej i jej siostry. Wzorem jest przede wszystkim mama.

"Z Melą i Stasiem trzymamy się pewnych zasad. Staramy się nawzajem szanować, swoją przestrzeń i potrzeby. Moje dzieci są na razie w takim wieku, że dużym wyzwaniem jest dla nich dzielenie się czymkolwiek. Jestem rozjemcą w ich konfliktach. Okazuje się jednak, że kompromis można też wypracować z czterolatką. Myślę, że wszystko przede mną. Szkoła, dorastanie i to, co się z tym wiąże. Teraz cieszą mnie ich dziecięce pomysły i chłonę radość, która od nich bije. Nie mam potrzeby bycia wobec nich srogą. Są tylko dziećmi, wolno im popełniać błędy. W ten sposób przecież się uczymy" - tłumaczy Ania.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy