Reklama
Reklama

Ania Przybylska jakiej nie znaliśmy. Siostra aktorki udzieliła niezwykłego wywiadu!

Mimo że Ania Przybylska (†35 l.) zmarła w 2014 roku na raka trzustki, to w dalszym ciągu jej historia budzi wielkie emocje. Temat tabu, jakim była śmierć aktorki, w końcu postanowiła przerwać jej siostra.

Choroba, jej przebieg, dramatyczna walka o życie, a w końcu śmierć, była szokiem nie tylko dla bliskich Anny, ale także dla jej koleżanek i kolegów z branży, czy właśnie wielbicieli jej talentu.

Rodzina, która cierpiała razem z Anią, nie chciała długo rozmawiać o tragedii, jaka ich dotknęła i każde wspomnienie o aktorce sprawiało im ból. Jednak z biegiem czasu, po jej śmierci 5 października 2014 roku, zaczęły pojawiać się nieśmiałe wspomnienia, na które pozwolił sobie jej życiowy partner Jarosław Bieniuk (38 l.), ojciec trójki ich dzieci.

Reklama

Jednak dopiero teraz, 3 lata po odejściu Ani, w niezwykle szczerym i emocjonalnym wywiadzie, głos zabrała siostra gwiazdy - Agnieszka Kubera. W rozmowie z dziennikarką Anną Maruszeczko (53 l.) w magazynie "Uroda życia", opowiedziała o Ani, tak jak chyba jeszcze nikt nie odważył się tego zrobić.

Przerwała milczenie, które od momentu śmierci Ani było nie do wytrzymania. Już na początku wywiadu padają wstrząsające słowa, gdy zapytana przez dziennikarkę, czy Ania od razu zorientowała się, że coś jest nie tak z jej zdrowiem, odpowiedziała:

"Ona obsesyjnie drążyła temat, co mnie doprowadzało do szału"- siostra starała się odwieźć ją od złych myśli, tłumacząc, że złe samopoczucie jest spowodowane tym, że jest zwyczajnie zbyt szczupła.

Jednak Przybylska nie dała się tak łatwo uspokoić i nadal szukała problemu.

"Zadzwoniła do mnie i mówi: ‘Słuchaj, coś mnie pobolewa. Zrobiłam gastroskopię, ale tam nic nie było. Zrobiłam USG i jest tam coś do przeleczenia. Taki stan zapalny, ma zniknąć po dwóch tygodniach’. Ale nie zniknęło".

Ania bardzo niecierpliwiła się, by wykonać kolejne badania, które dopiero wykazały zmianę, którą początkowo diagnozowano jako łagodną. Dochodzenie do prawidłowej diagnozy, że jest to rak trzustki, trwało aż półtora miesiąca i od tamtego momentu aktorka żyła jeszcze 18 miesięcy. Siostra wyjawiła, że cała rodzina starała się wspierać Anię, ale ta doskonale wiedziała, jak niekorzystnie wygląda jej sytuacja.

"Kiedyś Anka powiedziała, a jeszcze nie była tak strasznie wymęczona chorobą: ‘Przychodzi taki moment, kiedy pacjent chce umrzeć, a i rodzina chce, żeby odszedł’. Pamiętam to jak dziś. Siedziała w kuchni przy stole i piła herbatę ze swoją agentką Gosią. Jarek karmił Jasia, a ja, połykając łzy, nakładałam coś na talerz"- wspomina te tragiczne chwile pani Agnieszka.

Opowiedziała również, że najgorsze chwile przeżyli tuż przed śmiercią Anki, gdy media powtarzały nieprawdziwą informację, że aktorka zmarła.

"Do Jarka dzwonią z tabloidu. Anka mówi: ‘Daj odbiorę’. Odzywa się swoim charakterystycznym głosem. Po drugiej stronie cisza. Potem niepewne: ‘Pani Ania?’. ‘Tak, to ja. Pozdrawiam z zaświatów’. I taka też jest Oliwia. Wścieka się jak Anka".

Ania walczyła długo, pełna nadziei, jednak kryzys nadszedł, gdy otrzymała odmowę ze Stanów Zjednoczonych wiosną 2014 roku. Nie zakwalifikowała się wówczas do programu badawczego, który był jedyną szansą na wyleczenie. Pani Agnieszka wspomina również sam moment śmierci siostry.

"Panicznie bałam się, że Ania może umrzeć w domu, przy nas. Wydawało mi się, że nie zniosłabym tego. A to przyszło naturalnie. Telefon zadzwonił, gdy byłam w wannie. Człowiek myśli ‘Boże, żeby to się już skończyło’, ale z drugiej strony ‘ Niech to trwa, bo co to będzie dalej?’. Jak w domu umiera ktoś najbliższy, to jest szokujące dla rodziny". 

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Przybylska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy