Reklama
Reklama

Anna Seniuk przeżyła bardzo trudne chwile!

Nie jest w stanie zliczyć, ile razy pomogła jej modlitwa. Na dnie rozpaczy odnalazła siłę, by walczyć o zdrowie, dzieci, małżeństwo.

Mam niebywałe szczęście, że jestem osobą wierzącą. Nie powiem, że rozwiązuje to problem. Ale wiara pozwala z godnością przeżyć trudne sytuacje - wyznała ostatnio Anna Seniuk (73 l.). Życie nigdy jej nie rozpieszczało. - Gdyby nie wiara, wielokrotnie znalazłabym się na dnie rozpaczy, bez cienia nadziei - dodaje.

Najciężej było ponad dwadzieścia lat temu, kiedy zachorowała na raka piersi. Chorobę wykryto w porę i aktorka szybko po operacji wróciła do zdrowia. Jednak wkrótce potem musiała się zmagać z nowymi problemami. W życiu jej męża pojawiła się inna kobieta. Państwo Małeccy rozstali się oficjalnie dopiero w 2002 roku, ale już wcześniej mieszkali osobno. Anna jako samotna matka mierzyła się z wiekiem buntu u dorastających dzieci. Szczególnie trudno było jej utemperować Grzegorza.

Reklama

- Zdarzało się, że wsiadałam do samochodu i wyjeżdżałam za miasto, na odludzie, by wykrzyczeć rozpacz - przyznaje. Ratunku szukała  również w wierze, w głębokiej modlitwie i oddaniu wszystkiego Bogu. Podobnie jak wtedy, gdy w 2013 roku żegnała jedyną i ukochaną siostrę - Bożenę Pijanowską. Mimo tego aktorka nigdy się nie załamała.

- Wiara to łaska, nie da się do niej nikogo przekonać. Każdy musi dojść do niej sam - powiedziała. Anna dziękuje Bogu za to, co ją spotkało, zarówno dobre, jak i złe. - Doświadczyłam wszystkiego, ale to dobrze, bo dzięki temu zachowałam równowagę - wyznaje. Radością są dla niej wnuki, dzieci Grzegorza i Magdy. Cieszy się także, że udało jej się uratować swoje małżeństwo.

Po latach mąż, kompozytor Maciej Małecki zrozumiał, że to ona jest kobietą jego życia. Dzięki wierze, aktorka była w stanie wszystko mu przebaczyć.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anna Seniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy