Reklama
Reklama

Antonina Krzysztoń: Mówiono, że ma sześciu kochanków! Zaskakujące, jaka była prawda

Mija właśnie 40 lat od debiutu Antoniny Krzysztoń (67) – wokalistki, kompozytorki i autorki tekstów kojarzonej z tzw. poezją śpiewaną i piosenką religijną. Tosia, bo tak zwracają się do niej przyjaciele i fani, już jakiś czas temu osiągnęła wiek emerytalny, ale nie zamierza zrezygnować ze śpiewania... - Śpiewanie to moje powołanie – twierdzi.

Antonina Krzysztof (sprawdź!) zadebiutowała w sierpniu 1981 roku na I Przeglądzie Piosenki Prawdziwej w gdańskiej Hali Olivia. Choć w koncercie "Zakazane piosenki" wystąpiło mnóstwo gwiazd - z Jackiem Kaczmarskim, Krystyną Jandą, Maciejem Zembatym i Markiem Grechutą na czele - to właśnie ona podobała się najbardziej. 

Jan Pietrzak (sprawdź!) zaprosił ją do swojego Kabaretu Pod Egidą i wszystko wskazywało na to, że 27-letnia wówczas Antonina szybko zostanie ulubienicą Polaków. 

Reklama

Śpiewanie jest dla niej modlitwą

Niestety, ogłoszenie stanu wojennego sprawiło, że musiała... zejść do podziemia. Za swą działalność opozycyjną już wcześniej była wielokrotnie aresztowana, a PRL-owska Służba Bezpieczeństwa rozsiewała plotki, że źle się prowadzi. 

"Księża powiedzieli mi, że dostali na mój temat anonimy, ale takie anonimy dostawała też moja rodzina. Mama mojego chłopaka dostała list, w którym było napisane, że mam sześciu kochanków - ich nazwiska również były wymienione. To oczywiście było absolutne kłamstwo. Chodzili za mną. Były też innego rodzaju prześladowania" - opowiadała w wywiadzie dla "Polska Times".

Kiedy został wprowadzony stan wojenny, Antonina Krzysztoń spodziewała się, że zostanie internowana, ale pozwolono jej zostać w domu, bo miała dwoje małych dzieci. Choć znalazła się na liście artystów "zakazanych", nie przestała śpiewać. 

"Wiedziałam, że moje piosenki w większości mogłyby ukazać się w normalnym obiegu, ale nie chciałam tego. Trwał bojkot telewizji i radia. To był czas, gdy ludzi wsadzano do więzienia za ich przekonania" - wspominała na antenie internetowego Radia Centrum. 

W stanie wojennym Antonina występowała głównie na zamkniętych imprezach w klubach studenckich, w mieszkaniach prywatnych i kościołach, a pierwsze kasety magnetofonowe z własnymi piosenkami nagrywała dla niezależnych, działających poza zasięgiem cenzury wydawnictw. Już wtedy wiedziała, że ma do wypełnienia misję. Zajęcie pierwszego miejsca na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie w 1983 roku utwierdziło ją w przekonaniu, że wybrała dobrą drogę, porzucając psychologię dla śpiewania. 

"To, że śpiewam dobrze, wiedziałam od zawsze. Natomiast nie czułam, będąc młodą dziewczyną, do tego powołana. Śpiew to była umiejętność, ale nie planowałam wiązać z nim życia, bo nie miałam odwagi... Poszłam na psychologię" - opowiadała magazynowi "Polska Times".

Antonina Krzysztoń zawsze trzymała się z dala od tzw. środowiska oraz show-biznesu. W niemal każdym wywiadzie podkreśla, że jest związana z kościołem pojmowanym jako wspólnota, a jej powołaniem jest łączenie ludzi poprzez śpiewanie.  Wokalistka i kompozytorka nie kryje, że przed laty zobaczyła podczas jednego ze swoich koncertów... promień światła i poczuła obecność Boga. Od tamtej chwili śpiewanie jest dla niej modlitwą. 

"Właśnie wtedy przestałam traktować swoje koncerty jako koncerty. To modlitwa, podczas której oddaję się w ręce Boga" - powiedziała na łamach "Gazety Wyborczej".

Jej fanem był śp. prezydent Lech Kaczyński

Od czterdziestu lat Antonina Krzysztoń uważana jest za jedną z najlepszych w Polsce artystek spoza głównego nurtu. Ma na swoim koncie kilkanaście płyt i tysiące koncertów, na które zawsze przychodzą tłumy miłośników jej talentu. Jej wielkim fanem był śp. prezydent Lech Kaczyński. Potwierdził, że uwielbia twórczość Antoniny, nadając jej w 2006 roku Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. 

"Jej głos, charyzma oraz przekaz poruszają i przyciągają ludzi" - powiedział podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.

Dziesięć lat później kapituła Papieskiej Rady ds. Kultury odznaczyła artystkę Medalem Per Artem ad Deum za "pogłębianie dialogu różnych kultur współczesnego świata i promowanie człowieka jako jednostki". 

Klipy prosto z... kuchni

Choć Antonina Krzysztoń ma już 67 lat, nie wyobraża sobie siebie jako emerytki. W czasie pandemii regularnie publikowała na Facebooku klipy, które nagrywała w swojej... kuchni. Jej cykl "W Mojej Małej Kuchni" nadal cieszy się ogromnym powodzeniem. Na co dzień Antonina mieszka w Warszawie, ale sporo czasu spędza u przyjaciół w Bieszczadach. Uwielbia samotne wędrówki po górach, mimo że jedną z nich niemal przypłaciła życiem! 

"Poczułam obecność dużego zwierzęcia - niedźwiedzia, który był kilka metrów ode mnie. Usłyszałam hałas i jego intensywny zapach. Szłam swoim tempem, nie odwracając się w jego stronę. Zrobiłam najlepiej jak mogłam. Ale nie wiem, co by było, gdybym spojrzała" - opowiadała w wywiadzie dla magazynu "Dzikie Życie". 

Antonina Krzysztoń za swój największy sukces uznaje to, że udało jej się dobrze wychować dzieci. Prywatnie artystka jest wspaniałą żoną (już ponad czterdzieści lat idzie przez życie u boku kompozytora i gitarzysty Kuby Radomskiego), matką trójki dorosłych już Karoliny, Barbary i Aleksandra oraz cudowną babcią. Dla swoich wnucząt pięć lat temu napisała książkę "Przeźroczysty chłopiec". 

Pierwsza Dama Polskiej Piosenki Poetyckiej żartuje, że nikomu do tej pory nie udało się jej... skomercjalizować. Zdaje sobie sprawę z tego, że straciła wiele intratnych kontraktów, przeszło jej koło nosa mnóstwo wspaniałych koncertów transmitowanych przez telewizję, a co za tym idzie - bokiem przeleciały też wielka sława i wielkie pieniądze. Nie żałuje jednak swoich wyborów. 

"To, co robię, jest zgodne z tym, co czuję. Bardzo się cieszę, że mogę realizować pomysły, które przychodzą mi do głowy. Mieć wolność... to jest wielki luksus" - napisała niedawno na Facebooku.  


***
Zobacz więcej materiałów wideo:

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Lech Kaczyński | piosenkarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy