Reklama
Reklama

Arek Kocik: "Król życia" pochował cztery partnerki. Był oskarżany o zamordowanie jednej z nich!

Choć Arek Kocik dołączył do ekipy „Królowych życia” dopiero kilka miesięcy temu, zdołał już zdobyć mnóstwo fanów. Ekscentryczny biznesmen ze Szczecina słynie z niebanalnego wyglądu, zamiłowania do luksusu i niewyparzonego języka. Ostatnio, pytany na czym można się w Polsce dorobić, stwierdził, że zawodem przyszłości jest... grabarstwo. Przyznał też, że cztery jego byłe dziewczyny nie żyją i że policja podejrzewała go o zamordowanie jednej z nich!

Arek Kocik - gwiazdor "Królowych życia" - nie kryje, że zawsze chciał być bogaty i robił wszystko, by zarabiać dużo pieniędzy. Zaczynał od nagrywania i sprzedawania na targu kaset wideo, potem handlował używanymi samochodami sprowadzonymi z zagranicy, później zajmował się transportem i spedycją, aż wreszcie - jak mówi - odnalazł się w nieruchomościach.

"Megakot" dorobił się fortuny na deweloperce, ale uważa, że nie każdy nadaje się do pracy w tej branży.

"To nie jest łatwe zajęcie dla mięczaków" - powiedział w opublikowanym w serwisie YouTube wywiadzie z Winim.

Reklama

Kpi z pandemii?

Arek, pytany, jaki zawód dziś polecałby młodym ludziom zastanawiającym się, co robić w życiu, by dobrze zarabiać, bez wahania jako zawód przyszłości wskazuje... grabarstwo.

"Jak ktoś chce zarabiać, to powinien zostać grabarzem. Grabarz teraz nawet piętnaście koła wyciąga. Zamiast na kasę do marketu, lepiej iść na grabarza" - stwierdził w rozmowie z Winim.

Arek Kocik jest przekonany, że najwięcej pieniędzy zarabia się, pracując w - jak to określa - niewygodnych zawodach.

"Ludzie szukają wygodnych zawodów w spokojnych klimatach, a tam nie ma kasy" - przekonuje.

Nie wszystkim fanom Arka spodobało się, że celebryta uważa bycie grabarzem za atrakcyjne zajęcie. Niektórzy internauci zarzucili gwieździe "Królowych życia", że kpi z... ofiar pandemii i, "reklamując" grabarstwo jako zawód przyszłości, naigrywa się z faktu, że codziennie tylko z powodu koronawirusa umiera w Polsce kilkaset osób.

Urodzony pechowiec?

Przy okazji rozmowy o grabarstwie jako intratnym zajęciu, Kocik wyznał Winiemu, że od lat ma do czynienia... ze śmiercią.

"Zamordowali mi kiedyś dziewczynę. Już z nią wtedy nie byłem... Nawet policja mnie podejrzewała, że to ja ją zabiłem. Oskarżali mnie o zabójstwo, ale potem złapali prawdziwego mordercę. Miałem takie pechowe rzeczy. Inna moja dziewczyna odebrała sobie życie. Ogólnie to... nosiłem pecha. Cztery moje dziewczyny nie żyją. To co ja wiem, bo nie jestem na bieżąco ze wszystkim" - powiedział w programie "Wini x Megakot".

"Teraz jestem sam" - dodał.

Zobacz także: 

Warszawa. Zwłoki dwóch młodych osób przed centrum handlowym. Prawdopodobnie zatruły się czadem

Elżbieta II traci władzę na Barbadosie: Kim jest Sandra Mason?

Tadeusz Müller szykuje wegańskie wesele! Magda Gessler będzie "po prostu zaproszona"

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama