Reklama
Reklama

"Azja Express": spisek w programie? Hanka Lis i Łukasz Jemioł oszukiwali?

W „Azja Express” coraz więcej emocji. Najwięcej kontrowersji w ostatnim odcinku dostarczyli Hanka Lis (46 l.) i Łukasz Jemioł (33 l.). Fani najwięcej pretensji mają do projektanta, który część mieszkańców Laosu nazwał „f**tami” i nieco oszukiwał podczas jednej z konkurencji.

Trzeba przyznać, że "Azja Express" jest jednym z wielkich hitów jesiennej ramówki TVN. Do sukcesu show przyczyniła się Gosia Rozenek-Majdan i jej ukochany Radek, ale para niedawno odpadła z programu i niektórzy martwili się, że bez nich nie będzie już tak ciekawie. 

Okazuje się jednak, że te troski były niepotrzebne, bowiem inni uczestnicy także potrafią zaskoczyć. W ostatnim odcinku wiele czasu antenowego poświęcono Hance Lis i Łukaszowi Jemiołowi. Ten drugi nie mógł przeboleć, że w Laosie trudniej im załapać stopa i w przypływie emocji nazwał tamtejszych ludzi "f**tami". 

Reklama

Mimo trudności on i jego partnerka szybko dotarli do kompleksu buddyjskich świątyń, dzięki czemu mogli wziąć udział w walce o amulet. Zadanie polegało na tym, że jedna osoba - w tym wypadku Łukasz - stała na jednej nodze na specjalnym wąskim stopniu, a druga - Hanna - musiała odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących znajdujących się tam budynków. 

W pewnym momencie prowadząca, Agnieszka Woźniak-Starak, ostrzegła stojącego na palu Jemioła, by nie oszukiwał. "Łukasz, pomagasz sobie drugą nogą, a nogi nie mogą się stykać" - mówiła. Mężczyzna utrzymywał, że dziennikarka się myli, a wtórowała mu sama Lisowa: "Łukasz nie oszukuje!" - wykrzykiwała. Już po zadaniu przed kamerami projektant przekonywał wszystkich, że on naprawdę nie oszukiwał. "Nie pomagałem sobie! Jak ktoś chce się w to bawić, to proszę bardzo" - mówił wzburzony.

Jednak obraz z telewizyjnych kamer przeczył jego słowom. Było widać, że istotnie mężczyzna nieco podpierał się na drugiej stopie. Łukaszowi i Hance ostatecznie nie udało się wygrać konkurencji, ale szybko znaleźli wytłumaczenie. Nie winili siebie, a... twórców pytań. Według Jemioła jedno z nich było źle ułożone i Lis nie miała szans, by poprawnie odpowiedzieć. 

Po ciężkim dniu marzyli o wygodnym łóżku i czystej pościeli, ale przyszło im spać w spartańskich warunkach. Po tym, gdy wmówili szefowi jednej z wiosek, że są rodzeństwem, w końcu pozwolono im spać razem, ale miejsce noclegu do najlepszych nie należało.

Nocowali na podłodze w towarzystwie przywódcy wioski, który niemiłosiernie chrapał i chrząkał. To skutecznie zepsuło humor Jemiołowi i gdy nad ranem Hanka wyjawiła, że są "bardzo nieumyci", od razu ją zrugał. "Wytnijcie to! Po co takie rzeczy mówisz?!" - oburzał się. 

Szczęście uśmiechnęło się do nich na koniec odcinka. Po raz drugi dotarli pierwsi do mety i zdobyli immunitet. Z ich zwycięstwem trudno pogodzić się było pozostałym uczestnikom programu. Tłumaczyli, że "oni nie mieli jak tego zrobić, chyba że w nocy". 

"Informacja o tym, że Łukasz z Hanią są już na miejscu była bardzo zaskakująca i bardzo nas zdziwiła. Z Michałem cisnęliśmy całkiem nieźle, a jest jedna droga przez te góry, więc wydawało nam się, że jesteśmy bardzo daleko w przodzie. Straciliśmy trochę wiary w to wszystko" - mówił Ludwik Borkowski. 

Sam Jemioł tłumaczył, że immunitet zdobyli po prostu dzięki szczęściu. Jego słowa potwierdzała Lis: "Nam się udało wczoraj przejechać bardzo długi odcinek jednym transportem, co jest niezwykle ważne, a dziś udało nam się szybko złapać stopa" - mówiła. 

Na zarzuty o oszustwo Łukasz miał jedną odpowiedź: cała ich trasa jest nagrana, więc nie ma szans na ściemę. 

"Wszystko się toczy, jak się toczy i kamera jest świadkiem tego. Wszyscy są chyba zmęczeni i emocje biorą górę" - twierdził.

***
Zobacz więcej materiałów

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Azja Express
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy