Reklama
Reklama

Beata Tadla wspiera Jarosława Kreta w walce z chorobą. Tak wyglądają dziś ich relacje

Takiego zwrotu akcji nikt się nie spodziewał...

Choć od tamtych wydarzeń minął już rok, wszyscy doskonale pamiętają emocje, jakie wówczas towarzyszyły Beacie Tadli (44). Z ukochanym Jarosławem Kretem (55) miała rywalizować w "Tańcu z gwiazdami", gdy okazało, że ich związek należy już do przeszłości...

- Poinformowano mnie o tym podczas wywiadu. Nie ukrywałam zaskoczenia - denerwowała się dziennikarka. Ale czas leczy rano i dziś wybaczyła byłemu partnerowi wszystkie krzywdy. Mało tego! Mocno wspiera go w walce z groźną chorobą.

- Beata cieszy się, że poszedł na terapię. Ona uważa, że nikomu nie powinno się źle życzyć, więc ma nadzieję, że Jarkowi uda się wyjść na prostą i pokonać depresję. Zwłaszcza że ma dziecko - zdradza w rozmowie z "Rewią" bliska znajoma Beaty Tadli.

Reklama

To nie pierwszy raz, gdy dziennikarka okazuje solidarność z człowiekiem, przez którego została zraniona. Niedługo po ich rozstaniu, gdy prezenter pogody spotykał się z falą niechęci ze strony internautów, też stanęła w jego obronie. Już wtedy Jarosław był w kiepskiej formie, chociaż nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji...

- To się zaczyna, gdy tracimy pracę, bliską osobę albo dom. U mnie tak było - mówił prezenter. - Zacząłem się robić drażliwy, nie chciałem uczestniczyć w życiu. Chciałem się schować. Depresja jest jak czołg, rozjedzie wszystko, nie wybiera...

Gdyby nie doszło do jego rozstania z Beatą Tadlą, pewnie nie musiałby mierzyć się z chorobą. Przez lata uchodzili przecież za jedną z najbardziej zgodnych par w polskim show-biznesie. Poznali się przed laty w TVP. Ona prowadziła "Wiadomości", on był prezenterem pogody. Udało im się stworzyć harmonijny związek i połączyć obowiązki zawodowe z rodzinnymi. Oboje byli po nieudanych małżeństwach i wychowywali dzieci z poprzednich związków.

- Uwielbiamy spędzać czas ze sobą, we dwoje, ale celebrujemy również chwile z naszymi dziećmi, kiedy możemy być tylko dla nich, na wyłączność. Niczego nie robimy na siłę - opowiadała wówczas Beata Tadla.

Próbą dla ich związku był moment, kiedy równocześnie stracili pracę. Ale choć znaleźli nową, pojawiły się zgrzyty w ich relacji.

Beacie nie podobało się to, że ukochany ma problem z dotrzymywaniem obietnic, w tym tej jednej, dotyczącej małżeństwa. Dziś jest szczęśliwa w nowym związku, a byłemu partnerowi też życzy, by ułożył sobie życie.


Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy