Reklama
Reklama

Borysewicz zniknął

Nie odbiera telefonów, nie pojawia się na koncertach...

53-letni lider zespołu Lady Pank Jan Borysewicz, uzależniony od alkoholu facet po dwóch zawałach, nagle zapadł się pod ziemię, tak jak kilka miesięcy temu Jarosław Kret. Nikt nie potrafi wyjaśnić, co obecnie dzieje się z muzykiem.

Borysewicz nie przyjechał na Polskie Dni w austriackiej miejscowości Kaprun, gdzie co roku lansuje się śmietanka polskiego show-biznesu. Sam Janusz Panasewicz był bardzo zaskoczony i zaniepokojony nieobecnością kolegi:

"Do tej pory nie wiem, dlaczego Borysewicz nie przyjechał na ten koncert. Przyznaję, że byłem tym zaskoczony!" - wyznał w "Twoim Imperium".

Reklama

O Jana niepokoi się także jedna z jego przyjaciółek. "Zespół zawsze stał u niego na pierwszym miejscu. Janka nieobecność na własnym koncercie nie wróży niczego dobrego" - powiedziała w rozmowie z pismem.

Pojawiły się plotki, jakoby Borysewicz miał dostać zapaści sercowej z przedawkowania alkoholu. Zaprzecza temu menadżer zespołu, nie podając jednak prawdziwej przyczyny jego nieobecności w Kaprun.

Nie sposób dodzwonić się do muzyka - jego telefon od wielu dni jest wyłączony. Czy naprawdę nikt się o niego nie martwi na tyle, by go poszukać?!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jan Borysewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama