Reklama
Reklama

Cerekwicka: Nie szukam ideału

Kasia Cerekwicka dwa razy uciekła niemal sprzed ołtarza. Z biznesmenem Leszkiem zdecydowała się rozstać, choć już prawie wyznaczyła datę ślubu. Teraz czeka na prawdziwą miłość, pod uwagę bierze także adopcję.

Na Twojej płycie jest piosenka "Singielka". Planujesz rozrywkowe życie singla?

Kasia Cerekwicka: - To piosenka o tym, że można być wesołą singielką i że nie wolno robić nic na siłę. Śpiewam o tych kobietach, które sobie radzą. Ich życie to żaden dramat, ani tym bardziej klęska, to wybór! Co do mnie samej - wierzę, że wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną. Zawsze czerpałam inspirację z obecności mężczyzn w moim życiu. Emocje mają dla mnie wielkie znaczenie.

Sądzisz, że lepiej związać się z kimś z muzycznej branży, czy raczej nadal szukać poza nią?

Reklama

K.C.: - Dziś myślę, że lepiej, by jednak był to ktoś z branży. Nie znaczy to, że zacznę teraz polować na aktora czy znanego muzyka. Ale ludzie z show-biznesu rozumieją, jaki stres, jakie nerwy towarzyszą artyście - że jest nieustanna huśtawka: "góra dół, góra dół". I że nie mogę przerwać koncertów i wziąć sobie urlopu, kiedy chcę. Dotąd moim partnerom trudno było zaakceptować, że jestem osobą, która ma tak nieregularny tryb pracy, z którą ciężko umówić się na wakacje, na wspólne święta czy spotkania rodzinne? Mam łagodną naturę - żadna ze mnie hetera - ale potrzebuję odrobiny wyrozumiałości dla moich zobowiązań.

A nie chciałaś nigdy rzucić tego wszystkiego i zdradzić muzyki?

K.C.: - Był przez rok taki moment, kiedy zaczęłam studia na politologii i myślałam, żeby cały ten show-biznes zostawić w diabły. Ale szybko się okazało, że nie umiałabym pracować z szefem nad głową i siedzieć w jednym miejscu. Nie znoszę świadomości bycia od czegoś zależną. Nawet gdy podpisałam pierwszy w życiu kontrakt z firmą płytową, nie cieszyłam się, tylko zamartwiałam, że na pięć lat będę pozbawiona wolności i co ja teraz zrobię, jeśli współpraca mnie rozczaruje.

A mimo to lubisz być w związkach, rozumiem, że nie planujesz długiej samotności?

K.C.: - Nigdy nie miałam związków na tak zwaną "zakładkę". Nie rozumiem kobiet, które po rozstaniu natychmiast znajdują nowego partnera. Nie mieści mi się w głowie, jak można być z kimś "bo samej mi się nudzi" czy "nie umiem żyć bez faceta". Mam koleżanki, które płaczą w domu, że "są same, a ludzie prorokują, że zostaną starymi pannami!". Nie rozumiem tego. Nie szukam ideału, ale nic na siłę. Muszę się zaangażować uczuciowo, by móc zacząć budować przyszłość: dom, dzieci?

Właśnie, co z dziećmi? Nie odczuwasz instynktu macierzyńskiego?

K.C.: - Nie mam na razie takiej potrzeby. Pewnie pojawi się dopiero, gdy znajdę odpowiedniego mężczyznę. Znam kobiety, w których chęć posiadania dziecka wzbudzili właśnie odpowiedni faceci. Sądzę, że wcześniej czy później i ze mną tak się stanie. A jak nie, to adoptuję dziecko.

Może trzeba z czegoś zrezygnować?

K.C.: - Są rzeczy, których zawsze będę broniła. Muszę czuć się wolna, muszę czuć, że nic i nikt nie zabiera mi powietrza.

W marcu obchodziłaś 30. urodziny. Czy ta okrągła rocznica coś w Tobie zmieniła?

K.C.: - Zamknęła etap beztroski, zabawy i... głupich babskich kompleksów. Czuję się wreszcie dobrze z samą sobą!

Rozmawiał: Krzysztof Owczarek

Cały wywiad w najnowszym numerze magazynu "Na żywo"!

(nr 37)

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: związek | Katarzyna Cerekwicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy