Reklama
Reklama

Doda: Dostałam szału, spaliłam pół domu

Doda w najnowszym wywiadzie odpłaciła Nergalowi za to, że "zostawił ją przez telefon z dnia na dzień".

W rozmowie z "Galą" Rabczewska opowiedziała o związku z Radkiem Majdanem, który przez całe małżeństwo "permanentnie ją zdradzał", relacji z Nergalem oraz pojednaniu z Majką Sablewską.

Do Darskiego ma żal, że po wygranej walce z białaczką telefonicznie pozbył się jej ze swojego życia, tłumacząc: "ja mówię po japońsku, ty po chińsku, nie dogadamy się".

Skandalistka nie ukrywa, że dotknęło ją to do tego stopnia, że prawie puściła z dymem mieszkanie.

"Dostałam szału. Histerii! Byłam jak w amoku, spaliłam pół domu. Sąsiedzi wezwali straż pożarną, bo z wściekłości podpaliłam jego rzeczy. Rower mu zrzuciłam z szóstego piętra" - opowiada, dodając, że policja zastała ją w samym T-shircie z twarzą pomazaną popiołem.

Reklama

"Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie byłam w stanie tego zrozumieć. Płakałam tak, że mogłabym zgasić pożar tymi łzami" - wspomina.

Po przeczytaniu biografii Adama (wokalista zarzucił jej m.in., że siedząc przy szpitalnym łóżku, była obecna przy nim jedynie fizycznie) "dostała obuchem w głowę". Żałuje, że Nergal nie miał odwagi powiedzieć jej tego wprost.

"To smutne, że człowiek, który dostał drugie życie, wykorzystuje je na oczernianie kogoś, kto robił wszystko, by go ratować" - mówi Doda z żalem.

Twierdzi, że Adam jest dziś jedyną osobą, której nie jest w stanie przebaczyć. Co więcej, uważa go za "przecinek w swoim życiu". Jest natomiast pod wrażeniem tego, jak Darski wykorzystując diabła, manipuluje fanami.



pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Doda | Nergal | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy