Reklama
Reklama

Doda: Mogło dojść do tragedii

"Zabiliby mnie na pierwszym koncercie, naprawdę zajeb..., dzięki" - krzyczała wściekła Doda (27 l.) podczas występu na warszawskim Bemowie.

W niedzielę (15 maja) skandalistka zagrała swój pierwszy koncert promujący nową płytę. Niestety, mógł on zakończyć się dla niej tragicznie. Podczas wykonywania ostatniego utworu "Bad girls" zrobiło się nerwowo.

Jak relacjonuje "Super Express", nad sceną zaczęła unosić się skrzydlata postać, wymachująca rozpaczliwie rękami.

"Nie, nie, kur..., stop..." - usłyszała publiczność z ust Doroty, wiszącej bezwładnie w powietrzu.

"Zza kulis na ratunek siostrze wybiegł Rafał. Nie mógł jednak zbyt wiele zdziałać, próbował ją jeszcze obrócić, uwolnić od krępującej pętli, ale nie dał rady" - czytamy.

Reklama

W końcu zareagowali technicy i opuścili skandalistkę na ziemię.

"Spoko, nie potrzebuję motywacji, generalnie mam wszystko w d... i zaczynam od początku, jedziemy" - wypaliła Doda. I pojechała... A wystarczyło po prostu zaśpiewać.

Zobacz video:

Super Express
Dowiedz się więcej na temat: Doda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy