Reklama
Reklama

"Dom w Lewinie wciąż okupuje gosposia"

Krzysztof Gospodarek, syn zmarłej w grudniu Violetty Villas, traci nadzieję, że kiedykolwiek pozna prawdę o śmierci swojej matki.

Choć sekcja zwłok ustaliła, że diwa w ostatnich dniach była bardzo schorowana i zaniedbana - miała nietypowy, utrudniający oddychanie uraz klatki piersiowej, złamanie szyjki udowej z przemieszczeniem, odleżyny - syn gwiazdy ma wątpliwości, co do przeprowadzanego śledztwa ws. śmierci Violetty Villas. 

"Nie chcę krytykować prokuratury, ale mijają kolejne tygodnie, a ja wciąż nie wiem, jak i dlaczego umarła moja matka" - żali się "Twojemu Imperium" Gospodarek.

"Nie wiem też, czy kiedykolwiek zobaczę rodzinne pamiątki, bo dom mamy w Lewinie Kłodzkim wciąż okupuje jej gosposia [Elżbieta Budzyńska - przyp. red.], dysponująca jej ostatnim testamentem, w którym matka mnie wydziedziczyła. Prosiłem prokuratora o zabezpieczenie nieruchomości z troski o znajdujące się w nim przedmioty, ale odmówił mi, zasłaniając się jakimiś przepisami. Złożyłem wtedy do sądu w Kłodzku wniosek o uznanie mnie prawowitym spadkobiercą, ale sąd do dnia dzisiejszego nie wyznaczył terminu rozprawy. To dla mnie prawdziwy koszmar" - tłumaczy.

Reklama




pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Violetta Villas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy