Reklama
Reklama

Dyrektor Teatru Rozrywki straciła pracę po wulgarnych słowach Jerzego Bończaka. Jest ciąg dalszy!

Odwołana przez marszałka województwa śląskiego dyrektor Teatru Rozrywki w Chorzowie Aleksandra Gajewska wraca na stanowisko szefowej sceny. "Dostałam drugą szansę" - słyszymy.

Na prośbę pracowników teatru i w efekcie rozmów marszałka Jakuba Chełstowskiego z Gajewską uchylono uchwałę o jej odwołaniu.

"Na mój wniosek zarząd uchylił ustawę odwołującą panią Aleksandrę Gajewską z funkcji dyrektora. Ten temat jest więc dla nas de facto zamknięty. Życzę pani dyrektor i załodze sukcesów i aby takie sytuacje nie miały już miejsca" - oświadczył.

Chełstowski podkreślił, że wpływ na jego decyzję miała postawa pracowników teatru, którzy stanęli za Gajewską murem. Ona sama także podeszła do tematu w sposób bardzo dojrzały.
W obecności marszałka przyznała mu rację, oświadczając, że sytuacja nie powinna mieć miejsca i ponosi za nią pełną odpowiedzialność. Marszałkowi podziękowała "za drugą szansę". Z kolei Chełstowski skomentował: "Mam nadzieję, że pani dyrektor przemyślała tę sytuację".

Reklama

Nie mają poczucia humoru

Aleksandra Gajewska straciła pracę po tym, jak ujawniono jej prywatną rozmowę z aktorem i reżyserem Jerzym Bończakiem.

Miało do niej dojść przed premierą najnowszej produkcji chorzowskiej sceny, sztuki "Hotel Westminster" - Gajewska zamieniła w kuluarach kilka słów z Jerzym Bończakiem, który wypytywał ją m.in. o osoby siedzące na widowni.

Gdy reżyser dowiedział się, że są tam "trzy super dziewczyny z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego i Wydziału Kultury", zaczął żartować, że powie im do słuchu. Użył niecenzuralnych słów.

Gajewska poprosiła go, by "nie robił tego, bo oni nie mają poczucia humoru". "Ja ich pier***" - stwierdził Bończak. Rozmowę nagrał dziennikarz lokalnego portalu i upublicznił.

4 czerwca Aleksandra Gajewska została wezwana do Urzędu Marszałkowskiego i zwolniona z powodu nielojalności i braku stanowczej reakcji na słowa Jerzego Bończaka.

Optymistycznie patrzymy w przyszłość

Marszałek po przywróceniu Gajewskiej podkreślił, że zachowanie Bończaka było "haniebne" i nie może mieć więcej miejsca. Tłumaczył, że pół roku temu załoga teatru dostała podwyżki, dlatego teraz ma nadzieję, że współpraca będzie układała się bez zarzutu.

Dodał również, że "jeśli jeszcze kiedykolwiek w przyszłości zdarzy się podobna sytuacja, to dyrektor Gajewska sama złoży rezygnację ze stanowiska". "Trzeba brać odpowiedzialność za zatrudniane przez siebie osoby. Takie standardy obowiązują wszędzie. Nie boimy się trudnych decyzji, ale potrafimy też rozmawiać i budować dialog".

Aleksandra Gajewska z kolei przeprosiła za swoje zachowanie. Wyznała, że ostatnie tygodnie były dla niej bardzo trudne i nauczyły ją, że w godzinach pracy nie ma miejsca na rozmowy prywatne. 

"Ja rozumiem zachowanie pana marszałka i tym bardziej dziękuję za to, co się dziś stało. Optymistycznie patrzymy w przyszłość, wierzymy, że będziemy mogli się rozwijać, robić znakomite przedstawienia, zwiększać ilość widzów i że będziemy dumą dla całego województwa śląskiego i całej Polski. To był bardzo trudny czas i chcemy już wrócić do pracy" - podsumowała. 

Z kolei za pośrednictwem mediów społecznościowych podziękowała za wsparcie w tym trudnym dla siebie okresie. "Dziękuję. Nie umiem znaleźć innych słów, żeby wyrazić naszą wdzięczność za Wasze wsparcie, zaangażowanie, zrozumienie i pomoc. Każdemu z osobna i wszystkim razem. Wspaniała Załogo, widzowie, przyjaciele, stowarzyszenia, ZASP, Alina, jesteście wielcy! To jest prawdziwe".

***

Zobacz więcej materiałów:


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy