Reklama
Reklama

Elżbieta Góralczyk: Myślała, że wybiera lepszy świat

Elżbieta Góralczyk, czyli słynna Anula z "Wojny domowej", nie znalazła w życiu szczęścia. Mąż okazał się tyranem. Córka ją opuściła. Ostatnie lata spędziła, walcząc ze straszną chorobą...

Bohaterami tej doskonałej komedii są dwie, mieszkające w tym samym bloku rodziny. Śmiesznostki dnia codziennego i humor sprawiły, że serial zawładnął sercami widzów. 

Pomimo jego ogromnej popularności nie zdecydowano się jednak na jego kontynuację. Informację o zakończeniu pracy cała ekipa przyjęła z żalem, ale aktorzy szybko rozpoczęli realizację nowych projektów. 

Jedynie filmowa Anula, czyli Elżbieta Góralczyk nie otrzymała znikąd żadnej propozycji…

Aż trudno uwierzyć, że ta pogodna w serialu dziewczyna, zmagała się ze smutną rzeczywistością. 

Reklama

Jej rodzice byli uzależnieni od alkoholu, w domu brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby.

"Często wybuchały konflikty, bo na wódkę zawsze znalazło się parę złotych, ale na buty dla dzieci już nie. Uciekłam od rodziców. Sama musiałam się martwić o siebie i młodszego braciszka" – przyznała w szczerym wywiadzie udzielonym w 2004 roku.

O castingu do roli usłyszała w telewizji. Zgłosiła się ubrana w szkolny fartuszek z białym kołnierzykiem. Miała 14 lat, była naturalna i dziewczęca.

Ujęła twórców skromnością i wrodzonym wdziękiem. Rola spotkała się z ogromną krytyką ze strony dziewcząt, które odpadły w trakcie eliminacji. Ela bardzo to przeżywała.

"Pisały, że jestem gruba, mam brzydkie zęby" - opowiadała. 

Na szczęście znalazł się ktoś, od kogo otrzymała dużo ciepła i wsparcia. Serialowa ciocia otoczyła parasolem ochronnym nie tylko ją, ale także Krzysztofa Janczara, czyli filmowego Pawła.

"Zapraszałam ich do siebie, do domu i rozmawialiśmy o wszystkim "– wspominała po latach Alina Janowska.

Po śmierci ojca, Elżbieta czuła się w obowiązku wspomóc matkę finansowo. Dorabiała jako modelka. Skończyła szkołę charakteryzatorską i przez kilka lat pracowała w telewizji.

To jednak nie było to. Chciała spróbować innego życia. Jej bliski przyjaciel, który wyjechał do Wiednia, zaproponował, żeby przyjechała do niego w odwiedziny. 

To miał być jedynie kilkutygodniowy pobyt. Okazało się jednak, że Ela związała się z Austrią na zawsze.

Wróciła na chwilę do Polski, ale zaraz przyjechał do niej poznany w Wiedniu prawnik, pochodzący ze znanej i bogatej rodziny. 

Przyjmując jego oświadczyny była przekonana że za granicą czeka ją lepsze życie. Wyszła za mąż, przyjęła nazwisko męża, w kwietniu 1975 roku urodziła córkę.

Niestety, kolejne lata pokazały, że codzienność wygląda zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała. 

Mąż okazał się tyranem. O czym przeczytasz na następnej stronie...

Mąż okazał się tyranem, przez którego żyła w izolacji. Traktował ją jak służącą, wymagał bezwzględnego posłuszeństwa.

"Całkowicie mnie zniewolił. Wszystko, co robiłam, dla niego było źle. Źle się ubierałam, źle się zachowywałam. W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja – żona bogatego prawnika – prałam pieluchy na tarze. Byłam wtedy świeżo po operacji, bo dziesięć dni po porodzie usunięto mi woreczek żółciowy" – wyznała we wspomnianym wywiadzie.

Elżbieta pracowała, zajmowała się domem i dzieckiem, jednak czuła się nieszczęśliwa.

Ze względu na córkę postanowiła jednak wytrwać w trudnym małżeństwie. Powiedziała dość dopiero wówczas, gdy Dominika skończyła 16 lat.

Postanowiła wtedy wrócić do Polski. Jednak mąż bardzo źle zniósł wiadomość o rozwodzie.

I choć Elżbieta chciała rozstać się polubownie, mąż postanowił odebrać jej wszystko.

"Poddałam się. Myślałam, że sobie poradzę. Nie przewidziałam, że zachoruję" – mówiła.

Aktorka chciała wrócić z córką do kraju, jednak Dominika nie chciała o tym słyszeć mówiąc, że zostaje przy ojcu, bo czuje się Austriaczką. Odsunęła się od matki obwiniając ją za rozpad małżeństwa. 

Nie interesowała się nią nawet wtedy, gdy okazało się, że ta jest ciężko chora. Zdiagnozowano u niej HUS, czyli zespół chorób ogólnoustrojowych charakteryzujący się w szczególności niewydolnością nerek.

Elżbieta została w Wiedniu, by być jak najbliżej córki. Przeszła 11 operacji, była dializowana, w lewą rękę wszczepiono jej sztuczne żyły. 

Pomimo ogromnego cierpienia przez cały ten czas zachowywała niewiarygodną pogodę ducha.

Czuła dumę, gdy jej córka została piosenkarką. W 2003 roku w austriackich eliminacjach do festiwalu Eurowizji zajęła drugie miejsce.

Jednak ani były mąż, ani córka nie interesowali się zdrowiem Elżbiety. Aktorka utrzymywała się z najniższej renty.

"Niewiele potrzeba mi do szczęścia. Żyję chwilą, a życie ma zawsze rację. To moja dewiza" – mówiła.

Niestety, pomimo sięgania po zarówno konwencjonalne jak i niekonwencjonalne metody leczenia, ostre stany zapalne żył przeszły w chorobę nowotworową.

Filmowa Anula zmarła 16 stycznia 2008 roku w swoim wiedeńskim mieszkaniu, po wielu latach zmagań z chorobą. 

Miała niespełna 58 lat. Wiadomość o jej śmierci dotarła do Polski dopiero dwa miesiące później…

***


Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy