Reklama
Reklama

Emilia Komarnicka zdradza receptę na udany związek

G dyby nie rola doktor Agaty Woźnickiej w serialu Na dobre i na złe, talentem Emilii Komarnickiej (32 l.) zachwycałaby się tylko publiczność teatralna. Na szczęście aktorka zagościła w telewizji na stałe, a rola sympatycznej lekarki przypadła do gustu milionom widzów. "Rewii" opowiada m.in. o mężu Redbadzie Klynstrze (47 l.), którego poznała na planie serialu.

Jest pani podobna do doktor Woźnickiej?

- Łączy nas wrażliwość, tyle że u mnie jest ona schowana pod pancerzem pozornego chłodu i konkretności. To pewnego rodzaju ochraniacz, który zakładam kiedy chcę. Tę siłę zaszczepił mi mój tata, który chciał mieć syna, więc siłą rzeczy wychował mnie na chłopczycę.

Z kim pracuje się w serialu najlepiej? Pewnie z mężem?

- Z mężem akurat gramy rzadko wspólnie. Bardzo lubię sceny z Bartoszem Opanią, kolegą Redbada z roku, bo zawsze dowcipkuje i lubi zaskakiwać. To zmusza do uwagi i czujności na improwizacje.

Reklama

Czy to prawda, że pasjonuje się pani zdrowym odżywianiem?

- Od kilku lat świadomie się odżywiam. Dbam o odporność, nie używam środków przeciwbólowych. Zimowe infekcje leczę naparem z imbiru, kurkumy, goździków, cynamonu, kardamonu i miodu. Odżywiam się zgodnie z rytmem natury. Stosuję głównie naturalne kosmetyki. Najlepszy peeling to ten z kawy. No i dużo ruchu.

W ubiegłym roku poślubiła pani kolegę z planu. Macie receptę na udany związek?

- Mamy te same priorytety. Najważniejszy dla nas jest rozwój i akceptacja tego, co przynosi nam życie. Jesteśmy wdzięczni za to, co otrzymaliśmy od losu i staramy się o to dbać, rozwijać i pielęgnować.

Pani mąż jest też reżyserem. Obsadza panią w swoich sztukach?

- Owszem, dlatego zapraszam na spektakl Teatru Telewizji, który wyreżyserował. Sztuka "Rio" wyemitowana zostanie 12 lutego o 20.25 w TVP1. Będzie to przedstawienie muzyczne o charakterze kryminalno-komediowym. Oczywiście o miłości!

O czym pani marzy?

- O musicalu, którego bohaterką będzie jedna z wielkich postaci teatralnych. Taniec i śpiewanie od zawsze były moją pasją. W szufladzie mam już kilka utworów. Czekają na swój czas...

Jest pani szczęściarą?

- Mam dobrego Anioła Stróża. Czuję wobec losu ogromną wdzięczność. Mam świadomość tego, że na start dostałam sporo. Staram się tego nie zmarnować.


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy