Reklama
Reklama

Ewa Błaszczyk i jej córka: "Wszystko idzie w dobrym kierunku, efekty przerosły oczekiwania"

Ewa Błaszczyk (60 l.) ciągle ma cichą nadzieję na to, że stan jej córki się poprawi. Niedawno Ola przeszła operację. Pierwsze efekty już widać. Mogą one napawać optymizmem, ale aktorka nie chce przedwcześnie odtrąbić sukcesu.

Minęły dwa miesiące od operacji córki Ewy Błaszczyk. Ola Janczarska 16 lat temu zakrztusiła się przy popijaniu tabletki i od tej pory przebywa w śpiączce. Szansą dla niej była nowatorska operacja w uniwersyteckim szpitalu klinicznym w Olsztynie, gdzie japoński profesor Isao Morita, w asyście neurochirurga prof. Wojciecha Maksymowicza, pod koniec maja wszczepili 22-letniej Oli stymulator. Ma on jej pomóc w wybudzeniu. 

Zaraz po operacji Ewa Błaszczyk mówiła, że stara się nie nastawiać w jakiś szczególny sposób do efektów zabiegu.

Reklama

- Wiem, że to pomaga. Zachowuję jednak pragmatyczne myślenie. Znam fakty, wiem jakie są wyniki, natomiast bronię się przed myśleniem życzeniowym, tworzeniem wizji - mówiła w maju w telewizji TVN aktorka. 

Minęły dwa miesiące i wydaje się, że to, co było niemożliwe, staje się jednak możliwe. Tym razem o efektach operacji aktorka mówiła razem z prof. Maksymowiczem w studio TVP w programie "Pytanie na śniadanie". 

- Wszystko idzie w dobrym kierunku, efekty wręcz przerosły moje oczekiwania. Ola Janczarska wodzi wzrokiem, lepiej słyszy - opowiadał profesor Maksymowicz. 

Ewa Błaszczyk od czasu operacji prowadzi specjalny zeszyt, w którym zapisuje to, co się dzieje z jej córką w ostatnich tygodniach. 

- Niedawno siedem razy przekręciła wzrokiem na moją prośbę - mówiła aktorka. - Tych wpisów nie ma aż tak bardzo wiele, ale mam wrażenie, że Ola jest bliżej nas. To są dyskretne zmiany, ale trzeba pamiętać, że Ola w śpiączce jest szesnaście lat. A inni pacjenci o wiele krócej - dodawała Błaszczyk.

Aktorka jednocześnie podkreśla, że na wielką radość jest jeszcze za wcześnie. Ona zresztą ma w sobie taki wrodzony hamulec, który powściąga jej optymizm. 

- Wolę się nie cieszyć za wcześnie, ale to, co się dzieje z Olą pokazuje, że to życie zaczyna smakować. Jej zaczyna się uśmiechać oko! 

Również prof. Wojciech Maksymowicz jest zadowolony z efektów operacji i nie dotyczy to tylko Oli. 

- Pozostali pacjenci także wykazują się większą aktywnością. Spełniają polecenia, reagują. Sylwia, druga dziewczyna po urazie, na przypomnienie swojego rehabilitanta, który jest takim wesołkiem, śmieje się po prostu całą buzią. Drugi chłopiec, kiedy mówi mu się o tym, że swojego czasu prosiłem go, żeby wysuwał język i robił to wolno, natychmiast wysuwa język - opowiada profesor Maksymowicz.

Co dalej? Stymulator mózgu kosztuje około 75 tys. złotych. Mimo to kilka dni temu w Olsztynie przeprowadzono operację u kolejnych trzech pacjentów. Wszystko dzięki wsparciu dobrych ludzi i fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo?". Aktorka wie, że trzeba mieć dużo cierpliwości, ale jej tego nie brakuje.

***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Błaszczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama