Reklama
Reklama

Filip Łobodziński był dziecięcą gwiazdą. Dziś pracuje w... ministerstwie!

Przez awantury i pijaństwo na planie filmowym oraz dokuczliwość nauczycielek Filip Łobodziński (56 l.) niemile wspomina czasy, kiedy był młodocianym gwiazdorem kina. Dziś pracuje na etacie w Departamencie Komunikacji Społecznej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Przez awantury i pijaństwo na planie filmowym oraz dokuczliwość nauczycielek Filip Łobodziński (56 l.) niemile wspomina czasy, kiedy był młodocianym gwiazdorem kina. Dziś pracuje na etacie w Departamencie Komunikacji Społecznej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

W swoim pierwszym filmie "Abel, twój brat" zagrał mając 10 lat. Na planie nie rozstawał się z książką Adama Bahdaja "Podróż za jeden uśmiech", nie przypuszczając zapewne, że dwa lata później wystąpi w roli jednego z bohaterów tej powieści - Dudusia!

- Musiałem przez długie lata, i to całkiem do niedawna, znosić wykrzykiwane w moją stronę "Duduś!", nierzadko w formie pogardliwej inwektywy. Mogłem to jeszcze zrozumieć, gdy byłem chłopcem, ale po latach, kiedy już nabawiłem się pierwszych siwych włosów, a filmowe role należały definitywnie do mojej prehistorii, było to nie do zniesienia - denerwuje się Filip Łobodziński.

Reklama

"Podróż..." jest dziś filmem kultowym dla kilku pokoleń, aktor nie ma jednak najlepszych wspomnień z planu. Ciągłe napięcia, kłótnie, nawet bójki i nadmiar alkoholu wpływały stresująco na wrażliwego chłopca.

Do tego doszły kłopoty w szkole - z powodu długich nieobecności Filip musiał zdawać duże partie materiału, a nauczycielki krzywo patrzyły na "gwiazdora".

- Jedna z nich była obrażona, bo jej córka nie dostała się do filmu, więc się na mnie wyżywała - wyznaje. 

Na planie "Podróży..." znów miała miejsce "wróżba książkowa". Filip czytał wtedy powieść "Stawiam na Tolka Banana", by... dwa lata później zagrać główną rolę w filmie o tym samym tytule.

Najbardziej ucieszyło go to, że po raz trzeci partnerował Henrykowi Gołębiewskiemu, z którym się zaprzyjaźnił.

- Do dziś bardzo go szanuję i podziwiam za talent, szczerość i dobre serce - mówi. Choć film odniósł sukces, Filip zdecydował, że pójdzie inną drogą.

Z planu filmowego do ministerstwa

- Czas, kiedy jako dziecko występowałem w filmach, wspominam jako okres znoju i strachu. Znoju ciężkiej pracy i strachu przed powrotem do szkoły, a potem ze szkoły znów na plan - podkreśla.

Na studiach całkowicie oddał się innej sztuce - muzyce. Z kolegą, Jarosławem Gugałą, założył Zespół Reprezentacyjny, w którym grał na gitarze i śpiewał. Grupa nagrała pięć płyt i istnieje do dzisiaj.

Wkrótce został też dziennikarzem muzycznym - pracował w kilku branżowych redakcjach, jako reporter, prezenter i korespondent zagraniczny także w "Wiadomościach" TVP1.

Po latach porzucił i dziennikarstwo, a do dziś jego powołaniem jest zawód tłumacza, zwłaszcza literatury iberoamerykańskiej. Etat ma również w... Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, gdzie współuczestniczy w kształtowaniu kampanii społecznych, m.in. związanych z przemocą domową.

Tak jak zawodowe, również życie osobiste Filipa nie było proste. Ma dwie córki i trzecią żonę. Choć z natury jest monogamistą i nie oglądał się za innymi, dopiero z Mają udało mu się stworzyć szczęśliwy związek.

Dzięki trzeciej żonie, żarliwej katoliczce, zmienił też światopogląd - wychowany w ateistycznej rodzinie, jako dorosły mężczyzna uwierzył w Boga, przyjął chrzest i mógł wziąć z Mają ślub kościelny.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Filip Łobodziński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy