Reklama
Reklama

Fiolka Najdenowicz pracuje w azjatyckiej restauracji w Londynie! Tak potoczył się los polskiej piosenkarki

Dokładnie dwie dekady temu nagrała swój jedyny album solowy i dostała za niego Fryderyka 2001 oraz Platynową Płytę. Trzy lata później zrezygnowała z kariery i została... opiekunką do zwierząt. Zanim w 2013 roku zdecydowała się na emigrację, pracowała jako ogrodniczka, agentka ubezpieczeniowa i pomoc domowa. Co dziś robi Fiolka Najdenowicz, którą w latach 90. ubiegłego wieku nazywano polską Björk?

57-letnia Fiolka Najdenowicz aktualnie mieszka w Londynie i pracuje w azjatyckiej restauracji serwującej japońską kuchnię fusion. Choć po wyjeździe z Polski otarła się o bezdomność i zdarzało się, że była głodna, w końcu udało się jej znaleźć to, czego najbardziej brakowało jej w Warszawie - świadomość, że jest... bezpieczna, bo ma stałą, pewną i dobrze płatną pracę.

Właśnie dlatego, że nie miała w kraju poczucia bezpieczeństwa, zdecydowała się na emigrację. 

Od gwiazdy do bezdomnej wolontariuszki

"Miałam 48 lat. Z muzyki nie mogłam się utrzymać. Wyjechałam do mamy do Szwecji. Spędziłam tam rok, ale nie dostałam pozwolenia na pobyt stały. W końcu wpadłam na pomysł wolontariatu w Workaway (praca w zamian za dach nad głową i jedzenie - przypis red.). Byłam gwiazdą, zostałam bezdomną wolontariuszką" - napisała w autobiografii "Głośny śmiech". 

Reklama

Po opuszczeniu Szwecji Fiolka najpierw pracowała w Walencji i w hiszpańskich Pirenejach w okolicy El Pont de Suert. W pensjonacie dla rowerzystów górskich dbała o czystość pokoi. Praca za tzw. wikt i opierunek w pewnym momencie przestała jej jednak wystarczać.

"Na wolontariacie się przecież nie zarabia. Chciałam normalnie żyć, mieć swoje pieniądze, odkładać na emeryturę. Dlatego wybrałam Londyn... Tutaj po prostu każdy, kto chce pracować, może żyć godnie" - opowiadała "Gali".

Znalazła szczęście jako kelnerka

Od kilku lat Fiolka Najdenowicz jest kelnerką w restauracji Wagamama. Twierdzi, że zarabia tyle, że niczego jej nie brakuje, ma ubezpieczenie, sześć tygodni płatnego urlopu i może sobie pozwolić na wakacje. 

"Poza tym w Wagamama pozbyłam się strachu, który towarzyszył mi przez większość życia - że zostanę zwolniona" - powiedziała portalowi "Turystyka.wp.pl". 

Fiolka ma zamiar, to jej słowa, zestarzeć się w Londynie. O powrocie do Polski w ogóle nie myśli. 

"Nie tęsknię za Warszawą, za wierzbą płaczącą i krajobrazami. Może trochę za śledziem w śmietanie i chrzanem do szynki. Jedne, czego żałuję, to... mojego mieszkania w alei Róż" - wyznała na łamach swej książki. 

Artystka, która pod koniec ubiegłego wieku uchodziła za jedną z najbardziej oryginalnych wokalistek na krajowej scenie muzycznej i nazywana była polską Björk, zdaje sobie sprawę z tego, że w Polsce nie utrzymałaby się ze śpiewania. 

"Płyt już nikt nie kupuje, a tańczyć z gwiazdami czy jurorować w talent szołach w celu zapłacenia rachunków bym nie chciała. Jestem nadal szanowana w środowisku muzycznym i wolałabym, żeby tak zostało" - napisała w "Głośnym śmiechu". 

Fiolka (a właściwie Wioletta Stefania Najdenowicz - pseudonim wymyślił jej Marek Niedźwiecki, gdy pracowała w radiowej "Trójce", zanim zadebiutowała jako wokalistka) w Londynie czuje się jak u siebie. 

"Kocham Londyn za to, że wszyscy są tu mile widziani i że ludzie mają tu wszystko w d..., nikt niczego nie komentuje, więc można tutaj normalnie oddychać, zwłaszcza że smog jest mniejszy niż w Warszawie" - stwierdziła w wywiadzie dla "viva.pl", opowiadając o swoim życiu w stolicy Wielkiej Brytanii. 

Przestała martwić się o przyszłość

Wokalistka nieistniejącego już od dawna legendarnego zespołu Balcan Electrique i była redaktorka naczelna magazynu erotycznego "Wamp" mieszka obecnie w południowo-zachodniej części Londynu w graniczącej z ogromnymi lasami dzielnicy Wimbledon, gdzie - jak twierdzi - na ulicy spotkać można lisy, borsuki, a nawet jelenie. 

Stać ją na wynajęcie samodzielnego apartamentu, ale woli mieć towarzystwo, pomijając to, że szkoda jej pieniędzy na luksus mieszkania w pojedynkę. Dzieli mieszkanie z polsko-tajskim małżeństwem i bardzo to sobie chwali. 

Fiolka żartuje, że praca fizyczna, a bycie kelnerką właśnie za taką uważa, bardzo jej służy, bo dzięki niej... przestała tyć. Poza tym etat w firmie uchodzącej za bardzo solidną i dbającą o pracowników daje jej komfort psychiczny i sprawia, że nie musi się martwić o przyszłość. 

"Jest mi po prostu dobrze. Życzę sobie tylko zdrowia, bo kiedy się je ma, można naprawdę wszystko" - podkreśla.   

Przełomowy wyrok w Polsce. Cyrkowcy skazani za znęcanie się nad zwierzętami

Polski działacz przeniesiony do kolonii karnej. "Nie ogolił się"

***
Zobacz więcej materiałów wideo:


Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie: https://www.instagram.com/pomponik.pl/

Młynarska sprzedała niemal wszystko. Jak teraz żyje?

Rebel Wilson coraz chudsza. Pokazała zdjęcie w kostiumie kąpielowym

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Fiolka Najdenowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy