Reklama
Reklama

Grażyna Wolszczak szuka tajemniczej kobiety, która zaczepiła ją na ulicy

Grażyna Wolszczak (59 l.) wciąż nie może zapomnieć o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce kilka miesięcy temu.

- Szłam ulicą w Żyrardowie, gdzie byłam na festiwalu sztuki, organizowanym w pofabrycznych loftach. Nagle słyszę, jak kobieta przechodząca obok mówi: "O Boże, to pani!" - opowiada aktorka.

- Zatrzymałam się i odpowiedziałam, że jest mi bardzo miło. I nagle ta pani zdejmuje z palca złoty, bardzo ładny oldskulowy pierścionek i daje mi go. Nie chciałam przyjąć, ale usłyszałam: To nie jest dla pani na szczęście, tylko dla mnie na szczęście.

Nie mogła dyskutować z takim argumentem, wzięła pierścionek i poszła w swoją stronę. Kiedy wróciła do domu, odłożyła go na półkę. - Po kilku miesiącach założyłam i noszę nieustannie. Jest ze mną w domu i w pracy, gra ze mną w serialu "Na Wspólnej" - dodaje.

Reklama

Za każdym razem, kiedy na niego spogląda, przypomina sobie tę sytuację i chciałaby porozmawiać z kobietą, która obdarowała ją pierścionkiem. Aktorka bardzo często spotyka się z dowodami sympatii, ale coś takiego zdarzyło się pierwszy raz.

- Nie mam żadnego problemu z tym, że ktoś mówi do mnie "Pani Basiu", albo utożsamia mnie z Grażyną Weksler z "Pierwszej Miłości". To miłe, bo ludzie traktują cię, jak bliskiego znajomego, czasem jak rodzinę - śmieje się.

Nie może jednak zapomnieć o kobiecie z ulicy w Żyrardowie. Nie daje jej spokoju, kim jest, co robi w życiu? I czy oddany pierścionek przyniósł jej szczęście?

***

Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy