Reklama
Reklama

​Grzegorz Filipowski: Był idolem milionów Polaków... Co robi dziś najlepszy polski łyżwiarz figurowy wszech czasów?

Grzegorz Filipowski, który jako pierwszy Polak stanął na podium mistrzostw świata w jeździe figurowej na lodzie i trzykrotnie reprezentował nasz kraj na igrzyskach olimpijskich, miał zaledwie 26 lat, gdy zrezygnował z kariery sportowej i zatrudnił się w amerykańskiej rewii. Przez kilka sezonów zarabiał na życie, występując na lodowisku w roli... Batmana. Czym zajmuje się dzisiaj?

Lada moment minie 30 lat od chwili, gdy Grzegorz Filipowski po raz ostatni reprezentował Polskę na zimowych igrzyskach olimpijskich. Po niezbyt udanym występie w Albertville we Francji (zajął 11. miejsce) łyżwiarz, który jako pierwszy na świecie wykonał kombinację dwóch potrójnych skoków, zdecydował się zakończyć karierę sportową.

Z łódzkich Bałut wywieziony do USA

Grzegorz wychował się w starej kamienicy na łódzkich Bałutach w ubogiej rodzinie robotniczej - ojciec był tokarzem, mama pracowała jako szwaczka. Pewnego dnia rodzice zaprowadzili go na lodowisko...

Miał sześć lat, gdy na tafli wypatrzyła go Barbara Kossowska. Trenerka od razu wiedziała, że chłopak ma talent i, odpowiednio poprowadzony, może osiągnąć światowy sukces. Wzięła go pod swoje skrzydła. 

Reklama

W 1986 roku - tuż po tym jak po raz szósty z rzędu zdobył tytuł Mistrza Polski - Kossowska "wywiozła" łyżwiarza do Stanów Zjednoczonych, do Rochester w Minnesocie. Wtedy jeszcze nie wiedział, że opuszcza Łódź na zawsze.

Dzięki treningom w Ameryce Grzegorz zaczął osiągać międzynarodowe sukcesy - w sezonie 1988/89 został wicemistrzem Europy i jako pierwszy polski łyżwiarz stanął na podium Mistrzostw Świata (zdobył brązowy medal). Polska oszalała wtedy na jego punkcie, a łyżwiarstwo figurowe zostało niemal z dnia na dzień naszym drugim po piłce nożnej sportem narodowym. 

Telewizyjne transmisje mistrzostw Europy i Świata przyciągały przed telewizory miliony widzów i były najchętniej oglądanymi programami w zimowych ramówkach TVP! Grzegorz Filipowski stał się dla Polaków tym, kim paręnaście lat później został Adam Małysz.

Od mistrza łyżew do... Batmana

W 1992 roku Grzegorz niespodziewanie ogłosił zakończenie kariery i przyjął posadę... Batmana w jednej z najbardziej znanych amerykańskich rewii na lodzie. Później wcielał się też w Jamesa Bonda, grał w widowisku "Jesus Christ Superstar".

Zanim w końcu osiadł w Kanadzie, objechał z rewią niemal cały świat. W Polsce po raz ostatni był w 2001 roku. W ubiegłym roku miał pojawić się na obchodach stulecia Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego, ale z powodu pandemii musiał zrezygnować z przyjazdu do Warszawy, gdzie 21 listopada odbyła się "Gala Stulecia" na Torwarze. 

To oficjalny powód jego nieobecności na imprezie. Tak naprawdę nie zjawił się w Polsce, bo organizatorzy... zapomnieli go odpowiednio wcześnie zaprosić!

Fan Cezarego Pazury

Obecnie 55-letni Grzegorz Filipowski mieszka w Toronto i pracuje w szkole łyżwiarstwa figurowego prowadzonej przez jego życiową partnerkę - byłą gwiazdę światowych lodowisk Tracey Wainman.

Ma pod swoimi skrzydłami parudziesięciu młodzików, którzy szykują się do swych pierwszych mistrzostw Kanady. Jest też opiekunem mistrza Polski w łyżwiarstwie figurowym z 2020 roku - Michaiła Mogilena, który reprezentuje barwy klubu Axel Toruń, ale mieszka i trenuje w Toronto.

Choć Grzegorz od dawna ma kanadyjskie obywatelstwo, wciąż czuje się Polakiem. Aby nie zapomnieć języka, ogląda występy... Cezarego Pazury na kanale aktora w serwisie YouTube i polskie seriale na Netflixie.

Zobacz też:

Magdalena Mazur: Kiedyś rozpalała męskie zmysły, dziś poświęca się rodzinie i... kabaretowi. Co słychać u byłej gwiazdy Polsatu?

Novak Djoković zostanie deportowany z Australii?

Katarzyna Glinka opala się na plaży nudystów. 'Wpuszczają tekstylnych"

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy