Reklama
Reklama

Ibisz był bliski śmierci

Krzystof Ibisz za pośrednictwem jednego brukowca szuka sobie sekretarki, a na łamach drugiego zamieszcza wspomnienia ze swojego fascynującego życia.

43-letni prezenter poszedł na całość. Boi się chyba, że jego pięć minut niedługo przeminie, więc stara się podtrzymać popularność poprzez regularne pojawianie się w brukowcach.

Niedawno donosiliśmy, iż "Fakt" poszukuje dla Krzysztofa nowej sekretarki. Z dzisiejszego wydania gazety dowiadujemy się, że już ją znaleziono. W niedzielę 13 kwietnia specjalna komisja złożona z Ibisza, Agaty Młynarskiej, wicenaczelnej "Faktu" oraz dyrektorki biura Ibisz Media Group wybrała panią Martę Starczyńską. Pozostaje tylko pytanie: kogo obchodzi, kim jest sekretarka Ibisza?

Reklama

Gdybyśmy czuli niedosyt osoby pana Krzysztofa, nie obawiajmy się - z "Super Expressu" możemy dowiedzieć się o jego traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa.

Ibisz jako mały chłopiec fascynował się śmieciarzami. Jawili mu się jako "prawdziwi twardziele z Dzikiego Zachodu". Pewnego dnia, gdy obserwował pracę swoich idoli na balkonie, głowa utknęła mu między prętami. Uratowała go mama dopiero kilka godzin później.

Mały Krzyś przeżył także o wiele poważniejszy wypadek - podczas gry na organkach połknął jedną z blaszek. "Zacząłem krztusić się, kaszleć i dusić! Mama przerażona wybiegła przed blok i wezwała pomoc. Do dziś w szpitalu na Kasprzaka można oglądać tę blaszkę, wśród agrafek i zabawek, na wystawce: Zobacz, co połykają nasze dzieci".

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama