Reklama
Reklama

Jacek Borkowski opowiada o pierwszy dniach po śmierci żony!

Jacek Borkowski (56 l.) ponad pół roku temu stracił swoją ukochaną żonę Magdę. Teraz aktor postanowił uzewnętrznić się na łamach jednego z kolorowych pism i ze szczegółami opowiedzieć o dniu, w którym zawalił mu się cały świat...

Jacek Borkowski od ponad 14 lat tworzył z Magdą piękną parę. Pasowali do siebie pod każdym względem i nic więcej nie było im potrzebne do szczęścia. Kochali się, mieli dwójkę udanych dzieci.

Niestety, wystarczyło kilkanaście dni, aby wszystko legło w gruzach. Lekarze z dnia na dzień zdiagnozowali u Magdy ostrą białaczkę i nie byli w stanie zrobić nic, by jej pomóc.

Jacek, który wiedział o tym, musiał ukrywać rozpacz nie tylko przed żoną, która do końca wierzyła w to, że wyjdzie ze szpitala, ale również przed ich dziećmi.

Reklama

Aktor opowiedział o tych trudnych chwilach w szczerym wywiadzie na łamach "Vivy". Gwiazdor "Klanu" wspomina także dzień, w którym na zawsze stracił swoją ukochaną.

"14 stycznia, wiedząc, że jej już nie ma, wróciłem do domu, wyjąłem naczynia ze zmywarki, potem sprawdziłem lekcje u dzieciaków. Ludzie uważają, że powinienem gryźć paznokcie, nie spać po nocach albo pić wódkę, żeby nie myśleć. A to nie tak. Ja musiałem żyć dalej" - zwierza się na łamach magazynu aktor.

Na wdowca posypały się też hejty ze względu na to, że w dniu śmierci swojej żony, zamiast pogrążyć się w rozpaczy, zdołał jeszcze wystąpić dla ponad 200 osób. Artysta przyznał, że nie mógł zrobić inaczej, ponieważ publiczność wykupiła bilety i czekała na niego.

Borkowski przyznaje, że nadal zdarzają mu się noce, gdy płacze w poduszkę i najzwyczajniej w świecie tęskni za ukochaną Magdą. Jednak artysta wie, że musi być silny dla swoich dzieci, które szukają w nim oparcia w tym trudnym czasie...

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama