Reklama
Reklama

Jak Richardson odreagowuje śmierć brata?

Monika Richardson wciąż nie może otrząsnąć się po śmierci swojego brata, Filipa Pietkiewicza, który w połowie marca został znaleziony martwy w swoim domu w Rembertowie.

Ostatnio życie nie oszczędza 40-letniej dziennikarki. Za sprawą kontrowersyjnego romansu ze Zbigniewem Zamachowskim (51 l.) z dnia na dzień stała się ulubienicą bezwzględnych tabloidów i paparazzich, którzy wciąż nie dają jej spokoju. Odarta z prywatności, walczy o rodzinę i zachowanie resztek godności.

Śmierć Filipa była więc ciosem, który nadszedł w momencie najgorszym z możliwych. Jak donosi "Fakt", by uporać się z rodzinnym dramatem, prezenterka pogrążyła się w pracy. "Monika bardzo cierpi. Nikt nie spodziewał się, że jej brat umrze tak młodo" - powiedział informator tabloidu.

Reklama

"Mimo że najchętniej zaszyłaby się teraz w kącie gdzieś na drugim końcu świata, to stwierdziła, że będzie lepiej, jak zajmie się pracą. Przynajmniej zajmie czymś myśli" - dodał.

Przypomnijmy, że Richardson prowadzi wieczorny program "Raz lepiej, raz gorzej" w telewizji TTV oraz autorską audycję w Radiu Złote Przeboje. Przyjaciele wierzą, że uda jej się wyjść na prostą. "To silna kobieta. Niejedno już przeszła i na pewno sobie poradzi" - mówią.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Monika Richardson | nie żyje | żałoba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy