Reklama
Reklama

Jan Englert i Beata Ścibakówna szczęśliwi! "Odzyskali kontakt z córką"

Jan Englert (73 l.) i Beata Ścibakówna (48 l.) przez długi czas mieli poważny problem z ukochaną córką. Wygląda jednak na to, że jej bunt całej ich rodzinie wyszedł tylko na dobre.

Kilka dni temu w Warszawie odbyło się przedstawienie dyplomowe studentów wydziału aktorskiego, w reżyserii profesora Jana Englerta. 

Na widowni zasiadły prawie same gwiazdy, a wśród nich żona reżysera – Beata z ich córką – Heleną Englert (17 l.). 

Na bankiecie pan Jan skupił się na swoich studentach, a kobiety jego życia... na sobie. 

"Wyglądały niemalże jak siostry. Śmiały się, coś sobie szeptały, nieraz wręcz trzymały się za ręce. Helenka wpatrzona była w mamę jak w obrazek. Czuło się, że panuje między nimi niesamowita harmonia" – opowiada „Dobremu Czasowi” jeden z widzów. 

Reklama

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno Englertowie mieli ze swoją latoroślą takie kłopoty...

Gdy Helena weszła w okres dojrzewania, sprawiała problemy wychowawcze. Buntowała się, że ma za dużo obowiązków pozaszkolnych – lekcje baletu, tenisa, angielskiego – że chce żyć jak „normalna” nastolatka.

"Bywają momenty, że między nami jest zero porozumienia. Krzyczy, trzaska drzwiami, a za chwilę przychodzi i mówi: „Mamo, czy możesz zaparzyć mi mięty?” – żaliła się w jednym z wywiadów pani Beata. 

Fochy córki jeszcze gorzej znosił jej słynny tata...

"Dorastająca panienka miewa kłopoty z porozumieniem się z kimkolwiek, nie tylko ze mną. Teraz jest ten gorszy okres w jej życiu. Mam pięć wnuczek. Niestety, niezbyt często się nimi zajmuję, bo sam zrobiłem sobie wnuczkę. Jestem dla Heli ojcodziadkiem, czyli ma dwa w jednym" – wyznał rok temu Englert.

Wszystko się zmieniło, gdy kilka miesięcy temu Helena dostała rolę w „Barwach szczęścia”.


"Teraz jest inną dziewczyną. Uśmiechniętą, grzeczną, opanowaną" – zdradza „Dobremu czasowi” znajoma państwa Englertów.

"Z radością jeździ na plan serialu. Wprawdzie jako amatorka ma najniższą stawkę, 500 zł za dzień zdjęciowy, ale pracuje 5-6 dni w miesiącu, więc zarabia co najmniej 2 tysiące zł. Wie, że o takiej szansie jej rówieśnicy mogą tylko pomarzyć" – dodaje  źródło gazety. 

Praca na planie tak się Helenie spodobała, że w przyszłym roku zamierza zdawać do szkoły teatralnej! 

"Bardzo się stara. Chce być tak dobrą aktorką, jak jej rodzice. Doceniła ich talent. I zrozumiała, dlaczego zawsze tak bardzo im zależało na jej artystycznej edukacji. Stali się dla niej autorytetami. Radzi się ich, gdy ma zagrać trudniejszą scenę" - czytamy w "Dobrym Czasie".

Ostatnio jednak pojawiły się głosy, że niepełnoletnia Helena zamierza wyprowadzić się z domu.

"To kompletna bzdura!" – kwituje osoba z bliskiego otoczenia aktorskiej pary. 

Gdy dziennikarze zadzwonili z tym pytaniem do Beaty, powiedziała: „Nasza córka zdecydowała, że nie chce się wypowiadać na tematy prywatne i my, jako rodzice, to szanujemy”.

Dodała jednak, że teraz w końcu mają z nią bardzo dobre relacje.

I oby tak zostało już jak najdłużej.

Dobry Czas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy