Reklama
Reklama

Jan Pietrzak: To żona uratowała satyryka. Podała mu...

Jan Pietrzak (77 l.) ledwo uszedł z życiem - przeszedł rozległy zawał, a po kilku dniach ciężką operację. Tylko dzięki przytomności żony Katarzyny nie doszło do tragedii!

3 maja satyryk poczuł się źle. Wtedy już nie powinien podejmować żadnego wysiłku. Mimo to zdecydował się, zgodnie z planem, poprowadzić festyn na warszawskim Placu Zamkowym zorganizowany przez Towarzystwo Patriotyczne Jana Pietrzaka z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. 

- Nie przeżyłby, gdyby tego dnia jego żona Kasia nie podała mu przed wyjściem z domu nitrogliceryny. Jego lekarze potwierdzili później, że to ona w pierwszej kolejności uratowała mu życie - mówi "Na Żywo" osoba z otoczenia artysty.

Trzy dni później Jan Pietrzak przeszedł ciężki zawał serca, a po kolejnych dwóch - 3-godzinną operację. Dziś czuje się już lepiej.

Reklama

Katarzyna, młodsza od satyryka o 18 lat, jest przy nim już od ponad trzydziestu lat. Para poznała się w czasie stanu wojennego, kiedy rozpadło się małżeństwo kabareciarza z informatyczką Elżbietą, matką jego dwojga dzieci.

Została jego trzecią żoną. Razem wychowali pięcioro dzieci: trzech wspólnych synów - Jacka, Jakuba i Stasia oraz dwoje dzieci z poprzedniego związku Pietrzaka: Joannę i Mikołaja.

Satyryk, choć przyznaje, że nie jest obojętny na wdzięki innych kobiet, Katarzynie stara się być wierny.

Ich miłość przez lata była wystawiana na próbę ze względu na wielotygodniowe wyjazdy Jana na występy gościnne i jego długą nieobecność w domu. Ale przetrwała.

- Na szczęście mam mądrą, ciepłą i inteligentną żonę. Wiemy, że możemy na sobie polegać. Troszczymy się o siebie, martwimy o choroby. Pilnujemy, by przypominać sobie o wizytach u lekarzy. Bez Kasi bym umarł i już! - przyznaje sam satyryk.

- To moja muza. Bez niej życie nie miałoby sensu - dodaje.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Jan Pietrzak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama