Reklama
Reklama

Jarosław Kaczyński jest milionerem? "Wysysa z Polaków ile się da"

Poseł Krzysztof Brejza (35 l.) w marcu ujawnił ogromne nagrody, jakie przyznał sobie rząd Prawa i Sprawiedliwości, teraz opowiada o majątku Jarosława Kaczyńskiego (68 l.).

Prezes PiS oficjalnie (!) niczego się nie dorobił. Z jego oświadczenia majątkowego można wywnioskować, że nie jest człowiekiem przesadnie majętnym (w porównaniu z premierem Mateuszem Morawieckim wręcz ubogim). Co więcej, kilka lat temu na leczenie matki musiał zadłużyć się u swojej przyjaciółki Janiny Goss.

Zarobki Kaczyńskiego wynoszą niecałe 150 tys. złotych rocznie. Dodatkowo od 2014 roku jako poseł otrzymuje emeryturę w wysokości ok. 3,1 tys. złotych miesięcznie. Łącznie za rok 2016 otrzymał ponad 38 tys. złotych emerytury. Dodatkowo dostaje niecałe 30 tys. złotych rocznie diety parlamentarnej. Jak na osobę kierującą państwem to niewiele.

Reklama

Krzysztof Brejza, uważany obecnie za jednego z największych wrogów PiS-u, wyciąga na światło dzienne fakty, które rządzący chcą za wszelką cenę ukryć. Najpierw poinformował opinię publiczną o ogromnych nagrodach, jakie rząd Prawa i Sprawiedliwości przyznał sam sobie. Gdy afera wyszła na jaw, Jarosław Kaczyński nakazał posłom przekazać pieniądze na Caritas, dzięki czemu nie będą oni stratni i odpiszą swój "datek" od podatku.

Teraz poseł Platformy rzuca nieco światła na majątek Kaczyńskiego.

W setce najbogatszych Polaków

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Brejza stwierdza, że prezes PiS-u może należeć do grona... najbogatszych Polaków. Jak to możliwe?

"W 1995 r. Jarosław Kaczyński powołał, co widnieje w akcie notarialnym, spółkę Srebrna, która przejęła potężne nieruchomości w centrum Warszawy po peerelowskim koncernie RSW Prasa. Teraz Srebrna chce budować w Warszawie 190-metrowy wieżowiec, a stoi za nią firma zarejestrowana na Cyprze - co może służyć wyprowadzeniu pieniędzy z Polski.

Gdyby podliczyć majątek, który wytworzyła założona przez niego i kontrolowana przez jego ludzi spółka Srebrna, to Kaczyński znalazłby się w setce najbogatszych Polaków" - mówi Brejza, zdradzając kolejne szczegóły.

A mianowicie - we władzach Srebrnej zasiadają... dwaj kierowcy Kaczyńskiego i jego sekretarka, zarządzając majątkiem wartym ponad 100 mln złotych. "To jest przykład budowy polityczno-finansowego układu Kaczyńskiego" - podkreśla Brejza.

"Pani Basia - jego sekretarka! - jest uprawniona do reprezentowania na walnym zgromadzeniu Srebrnej udziału o wartości 12 mln złotych.

On nie tylko uwłaszczył się na majątku po komunie, ale też stworzył środowisko, które teraz na różne sposoby - poprzez nagrody, granty, spółeczki, takie jak Solvere, czy Polską Fundację Narodową itp. - wysysa z Polaków, ile się da" - mówi Krzysztof Brejza.

Wydoić, ile się da

Kolejny fakt, który wyciąga na światło dzienne, dotyczy biura poselskiego Kaczyńskiego przy Al. Jerozolimskich 125 mieszczącego się w budynku... spółki Srebrna. Kaczyński płaci 90 tys. złotych za wynajem biura spółce, którą sam założył i w której władzach zasiada jego sekretarka. Płaci, oczywiście, z publicznych pieniędzy!

Warto przypomnieć, że w maju pracownicy kancelarii premier Szydło założyli spółkę Solvere, która w lipcu przeprowadziła atak na polskie sądy za pieniądze Polskiej Fundacji Narodowej - tzw. słynna akcja billboardowa "Sprawiedliwe sądy". Spółka zarejestrowana została w zaufanej kancelarii Kaczyńskiego.

"Oni są świadomi, że prawdopodobnie przegrają następne wybory, i rozpoczął się proces dojenia. Wydoić, ile się da. Stąd te fundacje, stowarzyszenia, granty. I stąd rotacja działaczy PiS w spółkach skarbu państwa, gdzie jest system odpraw. Mówi się wręcz o porozumieniu, że wchodzą prezesi na rok, półtora, po czym odchodzą, biorą odprawy i wchodzi ktoś następny" - mówi Brejza.

Mógłbym zarabiać

W niedzielę prezes PiS odwiedził wielkopolską Trzciankę. W trakcie spotkania nawiązał m.in. do kwestii swoich zarobków: "Ja naprawdę na polityce nie zyskuję, tylko tracę, biorąc pod uwagę doktorat z prawa" - przekonywał.

"Nikt tego nie robi wobec adwokatów, radców prawnych. Nie twierdzę, że ja jestem jakimś nadzwyczajnym (...) ale sądzę, że dobrym radcą prawnym w Warszawie bym był - to przecież bym zarabiał parę razy więcej, niż zarabiam".

Dlaczego więc tak kurczowo trzyma się polityki, skoro "mógłby zarabiać parę razy więcej"?

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy