Reklama
Reklama

Jarosław Kret chce pojednać się z bratem! Nie mają kontaktu od 2009 roku!

Jarosław Kret (52 l.) przyznaje, że długo był niedojrzały. Dziś układa sobie życie na nowo i cieszy się z roli ojca. Nie chce tracić czasu na dawne urazy i kłótnie.

Pragnie żyć w harmonii i spokoju, nie mieć żadnych nie załatwionych spraw, dlatego wszystko porządkuje. I choć w jego karierze zawodowej dokonała się kolejna rewolucja, nie narzeka. Pożegnał się z TVP i rozpoczął nowy rozdział.

Niedawno Jarosław Kret został redaktorem naczelnym magazynu „Eden”. Wrócił do tego, co od lat jest jego wielką pasją, czyli do podróży.

"Moje życie zawodowe nie zaczyna się i nie kończy na prognozach pogody" – mówi „Dobremu Tygodniowi” dziennikarz.

Ostatnio wydał kolejną podróżniczą książkę, tym razem o Ziemi Świętej.

Reklama

Ale najważniejsze jest dla niego szczęśliwe życie osobiste i radość, jaką czerpie z bycia ojcem. 

"Prywatnie jestem szczęśliwym ojcem cudownego synka i cieszę się każdą chwilą z nim spędzoną. A jest tych chwil bardzo dużo. Czasem wydaje mi się, że poświęcam mojemu dziecku więcej czasu niż zapracowany w jakiejś korporacji ojciec. Nikt i nic nam tych chwil nie ogranicza" – opowiada Jarosław Kret.

Nie jest tajemnicą, że przez długi czas dziennikarz nie mógł dojść do porozumienia z Małgorzatą Kosturkiewicz, mamą swojego dziecka. Nigdy nie byli małżeństwem, mieszkali osobno, ale kobieta liczyła na stabilizację u boku prezentera. Tak się jednak nie stało, gdyż w życie Kreta wkroczyła Beata Tadla (41). I dziennikarz publicznie zadeklarował, że to właśnie z Beatą chce spędzić resztę życia. 

Od trzech lat są razem, kupili dom w Wawrze, w którym urządzili m.in. pokój dla 6-letniego Frania, syna Kreta. Wzajemnych oskarżeń i pretensji między Małgorzatą i Jarosławem było wiele.

Ale to już przeszłość. Czas leczy rany. Dla dobra Franka zakopali wojenny topór, bo obojgu zależy na tym, aby ich synek miał poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, by odczuwał rodzicielską miłość i troskę.

Dziennikarz ma jednak jeszcze jedną ważną sprawę do załatwienia.

"Chce pojednać się z bratem bliźniakiem. Od kilku lat właściwie nie ma między nimi żadnej relacji. Jarek uważał, że związki bliźniąt jednojajowych są bardzo toksyczne. Ponoć już w dzieciństwie ciągle mieli ze sobą konflikty, była walka o dominację. Potem zarzucał Jackowi, że „promuje” siebie i swój zespół Poparzeni Kawą Trzy na jego popularności, że robi mu czarny PR" – mówi „Dobremu Tygodniowi” znajoma Kreta. 

Kilka lat temu tabloidy rozpisywały się o tym, jak to dziennikarz baluje w klubie w Zakopanem. Tymczasem Jarek od lat jest abstynentem, unika nocnych lokali. Od 2009 roku bracia nie utrzymują ze sobą kontaktów.

"Doszedłem do wniosku, że najwyższy czas rozerwać toksyczny związek. Dlaczego mam utrzymywać kontakt z człowiekiem, który jest zupełnie inny niż ja, z człowiekiem, z którym nie jest mi kompletnie po drodze? Który wypowiada sądy, z którymi się całkowicie nie zgadzam" – mówił wtedy w jednym z wywiadów Jarosław Kret.

"Dzisiaj nie chce już rozpamiętywać dawnych konfliktów, tylko żyć z bratem w zgodzie" – wyjaśnia nam znajoma prezentera.

Dla dziennikarza to bardzo ważne, by pojednać się z rodziną. Wierzy, że Jacek w końcu zrozumie, że szkoda czasu na słowne przepychanki i złośliwości. Rodzina powinna trzymać się razem.

***

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Kret
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy