Reklama
Reklama

Jerzy Grunwald ma dość tułaczki po świecie... Chce wrócić do domu!

Dokładnie pół wieku temu Jerzy Grunwald – 21-letni wówczas wokalista zespołu "En Face" mający już na koncie występy z grupami No To Co i Niebiesko-Czarni – okrzyknięty został Piosenkarzem Roku 1971. Wkrótce potem wyemigrował do Ameryki, dziewięć lat później wrócił do Europy i osiedlił się w Szwecji, a niedawno odniósł ogromny sukces w... Azji. Co robi dzisiaj?

Jerzy Grunwald - wielka gwiazda polskiej sceny muzycznej przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku (posłuchaj!) - był u szczytu kariery, gdy zdecydował się uciec z kraju, bo urzędnicy z Ministerstwa Kultury chcieli odebrać mu prawo wykonywania zawodu artysty... 

"Żeby uzyskać specjalne pozwolenie na występy, musiałem przystąpić do egzaminu. Nie chciałem... Spakowałem walizki. Starając się o paszport, podałem datę powrotu za dwa tygodnie. Wróciłem po raz pierwszy dopiero po trzydziestu latach" - opowiadał na antenie Programu 1 Polskiego Radia w audycji "Twarzą w twarz".  

Reklama

Jerzy Grunwald muzyką zajmuje się zawodowo od czternastego roku życia. Po opuszczeniu domu dziecka, w którym się wychowywał, zaczął grać na perkusji w zespole Ślężanie, potem został członkiem grupy No To Co, aż w końcu wystąpił u boku Maryli Rodowicz i Czesława Niemena w śpiewogrze Katarzyny Gaertner i Ernesta Brylla "Na szkle malowane". 

Recenzent niezwykle wówczas popularnej "Panoramy" napisał o młodziutkim Jurku, że wyrasta na piosenkarza numer jeden w Polsce, dysponuje silnym i dźwięcznym głosem oraz urodą, która pretenduje go do roli idola. Dwanaście miesięcy później Jerzy Grunwald w plebiscycie "Panoramy" i "Na przełaj" uznany został za Piosenkarza Roku 1971, ale wcale go to nie ucieszyło... Marzył, by podbić świat! 

Po wyjeździe z Polski zamieszkał najpierw w Nowym Jorku, a później w Los Angeles, dokąd pojechał... za kobietą. Gdy jego żonie - pracownicy linii lotniczych SAS - skończył się kontrakt w Stanach - namówiła go, by razem osiedlili się w jej rodzinnej Szwecji. Choć od dawna nie są już małżeństwem, Jerzy Grunwald wciąż zameldowany jest w ich mieszkaniu w Helsingborgu na Gustav Adolfs Gata.

Ostatnio muzyk coraz więcej czasu spędza jednak w Katowicach, bo - jak wyznał w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" - "ma dość życia wśród islamskich uchodźców zmieniających Szwecję w kalifat". 

"Mamy do czynienia z totalnych chaosem w kraju, który kiedyś był ostoją demokracji i respektował prawa własnych obywateli. Dzisiaj te prawa są ograniczane na rzecz uchodźców" - stwierdził Jerzy Grunwald na antenie Polskiego Radia 24.pl, zapominając o tym, że sam też jest przecież imigrantem. 

Jerzy Grunwald przez całe życie walczył o to, by podbić światowe rynki muzyczne, ale nigdy nie udało mu się zostać międzynarodową gwiazdą. Jego największym sukcesem niespodziewanie okazała się płyta "So Much To Say", którą zarejestrował we własnym studiu nagraniowym i wydał pod pseudonimem "George & G" z myślą o rynku... azjatyckim. 

W 2006 roku album był bardzo popularny w Malezji i Singapurze, a rok później podbił serca Japończyków, zyskując w Kraju Kwitnącej Wiśni status złotej płyty. Piosenki z "So Much To Say" wciąż odtwarzane są na pokładach samolotów japońskich linii lotniczych obok hitów Whitney Houston i Justina Biebera. 

Niestety, polska wersja azjatyckiej płyty Jerzego Grunwalda nie odniosła sukcesu, a właściwie przeszła bez echa i do dziś zalega w sklepach muzycznych na półkach w dziale albumów przecenionych... 

"Polski rynek mnie nie rozpieszcza. Stacje radiowe chyba boją się muzyki z wyższej półki. Nastąpiło poważne zubożenie wrażliwości muzycznej polskiego słuchacza poprzez lansowanie mało ambitnej muzyki" - mówił artysta w wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego". 

71-letni Jerzy Grunwald nie poddaje się i wciąż zajmuje się muzyką. Na początku tego roku nagrał piosenkę "Pandemia Blues", by - jak powiedział radiowej Jedynce - "coś muzycznie wyrazić na temat aktualnej sytuacji na świecie". 

"Dzisiaj wszyscy cierpimy i po prostu staramy się jakoś funkcjonować, co nie jest łatwe, ponieważ otaczają nas wiadomości, które nie są pozytywne. I o tym mówi ta piosenka" - stwierdził. 

Jerzy Grunwald od niedawna bardzo poważnie rozważa powrót do Polski na stałe. Od jakiegoś czasu współpracuje z internetowym Polskim Radiem 24.pl, którego jest częstym gościem. Kilka dni temu, podczas audycji poświęconej zmarłemu 5 kwietnia Krzysztofowi Krawczykowi, przyznał, że coraz bardziej ciągnie go do rodzinnego kraju... 

"Moje pokolenie, którego Krzysztof też był przedstawicielem, ma w swoim życiorysie epizod tułaczki. Prędzej czy później każdy chce jednak wrócić do domu" - wyznał.   


***

Zobacz więcej materiałów wideo:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy