Reklama
Reklama

Jerzy Zelnik przyznał się do zdrady. Żałuje jednak czegoś innego

Jerzy Zelnik (75 l.) tegorocznego sylwestra spędzi samotnie. Po śmierci żony nie ma ochoty na towarzystwo. Jak mówi, "izolacja dobrze na niego wpływa".

Filmowy Faraon znany jest ze swoich konserwatywnych poglądów. Dlatego gdy w jednym z wywiadów wyznał, że kilkakrotnie dopuścił się zdrady małżeńskiej, wielu nie mogło wyjść ze zdumienia.

W 2011 roku żona aktora przeszła rozległy wylew krwi do mózgu. Zmarła trzy lata później. Dziś aktor, pytany o nową miłość, podkreśla, że nie potrzebuje już kobiety. Co więcej, najlepiej odnajduje się w samotności.

Najbliższego sylwestra planuje spędzić w pojedynkę. "Nowy Rok od kilku lat witam na wsi, we własnym towarzystwie, sam na sam z naturą, z własnymi myślami. Izolacja i samotność dobrze na mnie wpływa. Jest czas na refleksję, a że mam dopiero siedemdziesiąt pięć lat, to wszystko jeszcze przede mną" - mówi w najnowszym wywiadzie dla magazynu "Retro".

Reklama

Rodzinne będą za to święta Bożego Narodzenia. Zelnik chce spędzić je z najbliższymi. W jego domu w tym roku będzie tłoczno...

"To dla mnie czas spotkań z bliskimi osobami w tej wyjątkowej i niezwykłej atmosferze, która zdarza się jedynie raz w roku. Będzie wspólna modlitwa, łamanie się opłatkiem, wieczerza, pięknie przystrojona choinka i oczywiście śpiewanie kolęd" - opowiada.

Jak mówi, jest ulubieńcem swoich wnuków, którzy kochają go intensywnie. "Moja świętej pamięci żona obdarowała mnie tylko jednym dzieckiem, Mateuszem, jestem więc dla wnuków: Franka, Klary i Heleny trochę dziadkiem, a trochę mam ojcowskie podejście do wychowania".

Pytany, czego żałuje dziś najbardziej, przywołuje historię sprzed lat. Zaznacza jednak, że nie był wtedy jeszcze tak wierzący jak teraz, nie miał "świadomości grzechu"...

"Chyba nie ma istoty ludzkiej, która nie chciałaby czegoś zmienić w swoim życiu, uczynić coś lepszym. Więc i ja też. Na przykład nie miałem jeszcze świadomości grzechu, kiedy zachęcałem moją późniejszą małżonkę do dokonania aborcji ponad pięćdziesiąt lat temu".

Chce się skupiać na wspieraniu bliskich w tym trudnym czasie pandemii. Nie myśli o emeryturze. Cały czas pracuje, pisze scenariusze, reżyseruje. Do tego żyje normalnie, sprząta, pierze i zajmuje się wnukami.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy