Reklama
Reklama

Kaja Godek żali się, że musiała uciekać z własnego mieszkania!

Kaja Godek (38 l.) utyskuje, że strajkujące kobiety nie dają jej normalnie funkcjonować. Podobno pod jej domem działy się dantejskie sceny, dlatego działaczka postanowiła wyprowadzić się na jakiś czas ze swojego lokum...

Decyzja Trybunału Konstytucyjnego wyprowadziła na ulice polskich miast setki tysięcy oburzonych ludzi. 

Strajki nie słabną i niewiele wskazuje na to, by miały szybko się zakończyć. 

Twarzą walki prawicowych aktywistów o zakaz aborcji od lat jest Kaja Godek. 

To ją po ogłoszeniu wyroku rośli mężczyźni podrzucali na rękach, by okazać swą radość z tego, że od teraz kobiety będą zmuszane do rodzenia nawet poważnie chorych i skazanych na cierpienie dzieci. 

W Warszawie część protestujących postanowiła udać się pod dom Godek, by tam wyrazić swoje niezadowolenie. 

Godek poinformowała, że pod jej domem dochodzi wręcz do dantejskich scen! Na dowód zamieściła zdjęcia...

Reklama

"Godzinę temu złożyłam na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa oraz wniosek o ochronę osobistą w trybie pomocy dla świadka i pokrzywdzonego. Czekam na decyzję policji. Tymczasem tak wyglądają okolice osiedla, na którym jest moje mieszkanie" - żaliła się.

Chyba nie było wystarczającej reakcji, bo ostatecznie Godek postanowiła wyprowadzić się na jakiś czas z mieszkania. 

"W związku z narastającą falą agresji informuję, że nie przebywam w mieszkaniu przy ul. Książąt Mazowieckich w Warszawie - ani ja, ani nikt z mojej rodziny. Nie będę tam także przebywała w najbliższym czasie. Furia aborcjonistów pokazuje, że nie mają żadnych argumentów, dlatego posługują się terrorem. Każde poczęte dziecko ma prawo do życia. KON-STY-TU-CJA!" - napisała Godek. 

Wejdź na nasz fanpage i polub nas na Facebooku

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kaja Godek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy