Reklama
Reklama

Kamil Durczok wiózł pasażerkę? Podobno była to... Aż trudno uwierzyć!

Kamil Durczok (51 l.) ten dzień zapamięta zapewne do końca życia. Po kolizji, którą spowodował pod wpływem alkoholu, został zatrzymany. Postawiono mu zarzuty. W mediach pojawiają się różne doniesienia na temat całego zdarzenia. Spekuluje się, że u boku dziennikarza w samochodzie znajdowała się młoda kobieta...

W piątek media obiegła wieść o zatrzymaniu Kamila Durczoka. Dziennikarz miał jechać autem znad morza do Katowic, a w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego jego samochód najechał na słupek rozdzielający jezdnie. Pachołek uderzył w inny pojazd.

Na miejsce kolizji przyjechali policjanci, którzy zbadali Durczoka alkomatem. To właśnie wtedy okazało się, że miał w wydychanym powietrzu 2,6 promila alkoholu. Gdy wytrzeźwiał, postanowiono mu dwa zarzuty: spowodowania kolizji pod wpływem alkoholu i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za zarzucane czyny dziennikarzowi grozi do 12 lat więzienia. 

Reklama

Po uiszczeniu 15 tysięcy złotych poręczenia majątkowego dziennikarz wyszedł na wolność. Skruszony zabrał głos po wyjściu z sali rozpraw. 

"Ja w tej sytuacji chcę powiedzieć jedno. Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Wszystkich tych, którzy we mnie wierzyli. Wszystkich tych, którzy mi ufali. To są dla mnie bardzo, bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość, że to, co się wydarzyło jest karygodne absolutnie. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziła w tej sprawie i policja i prokuratura. Pozostaje mi przeprosić i moich widzów i internautów i czytelników i tych - jak mówię, którzy mi ufali, ale przede wszystkim chciałbym przeprosić moich najbliższych, bo zostali narażeni na infamię i cierpienia, na które w najmniejszym stopniu nie zasłużyli" - mówił na antenie TVP Info. 

W mediach pojawiają się różne doniesienia na temat okoliczności spowodowanej przez Durczoka kolizji. Podobno w czasie całego zdarzenia nie był w aucie sam - w pojeździe miał znajdować się jego pies, który na szczęście nie ucierpiał. Został przewieziony do pobliskiego schroniska, skąd odebrała go osoba upoważniona przez Kamila. 

"Tak, to prawda. Pies został odebrany jeszcze tego samego dnia, kilka godzin po kolizji. Pan Kamil podpisał na komendzie oświadczenie, komu oddać psa. 4-5 godzin później kolega przyjechał po zwierzę. Wszystko mamy zapisane. Pies został zabrany i jest bezpieczny" - zapewnił pracownik schroniska cytowany przez "Wprost". 

Co więcej, pojawiały się również sygnały, że u boku Durczoka w samochodzie znajdowała się również pasażerka! Jak podaje "Plejada", była to 20-letnia kobieta, którą zaraz po kolizji odebrał brat dziennikarza. "Dominik Durczok wraz z kobietą wrócili nad morze. Mieli zatrzymać się w ośrodku wypoczynkowym we Władysławowie, gdzie Dominik Durczok prowadzi swoją restaurację. Tam także dzień wcześniej miała rozegrać się impreza, w której wyniku Kamil Durczok prowadził auto w stanie nietrzeźwości" - czytamy.

Młoda kobieta "miała opuścić miejsce wypadku ze strachu przed rodzicami, którzy nie wiedzą o jej relacji ze starszym dziennikarzem". 

O potencjalnej obecności pasażerki w aucie Durczoka wypowiedział się rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowskie Trybunalskim. "Nie wiadomo, gdzie i kiedy wsiadła, ani gdzie i kiedy wysiadła z samochodu. Niewiadomą jest także, czy w momencie kolizji znajdowała się w pojeździe" - przekazał TVP Info Witold Błaszczyk. Jak dodał, ten wątek będzie badany w dalszym toku postępowania.

***
Zobacz więcej materiałów:


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Durczok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama