Reklama
Reklama

Kamil Stoch może stracić medal!

Kamil Stoch (27 l.) zdobył dwa złote medale na olimpiadzie w Soczi. Skoczek martwi się jednak, że może je stracić.

27-latek przyznaje, że Polski Komitet Olimpijski może odebrać mu jego trofea. A wszystko przez zainteresowanie jego osobą, prezenty i oferty, jakie spłynęły po wygranej.

O ile przed starem w igrzyskach eksperci wycenili jego potencjał marketingowy na 250 do 400 tys. zł, obecnie jego wartość reklamowa wzrosła do 700 tys. zł i cały czas szybuje w górę!

"Przez te działania mogę mieć poważne nieprzyjemności, a nawet utracić medal" - żali się Stoch "Newsweekowi".

"Wszystkie akcje reklamowe z udziałem sportowców z reprezentacji olimpijskiej muszą zostać zaakceptowane z Polskim Komitetem Olimpijskim. Jeśli zostaną podjęte bez jego wiedzy, mogą odnieść odwrotny skutek od zamierzonego. Dzieje się tak ze względu na Kartę Olimpijską, która zabrania prowadzenia jakichkolwiek działań reklamowych i PR-owych z udziałem zawodników w czasie trwania tzw. ciszy olimpijskiej. Zasady są bardzo rygorystyczne" - tłumaczy.

Reklama

Dodaje, że przykładem może być Marit Bjoergen, której za udział w reklamie groziła dyskwalifikacja i odebranie złotego medalu.

"Zresztą przekazanie prezentu, a raczej nagłaśnianie w mediach, że się go przekaże, bez wiedzy osoby, która ma go otrzymać jest raczej nieszczere" - kończy. 

Nie zmienia to jednak faktu, że sukces bardzo cieszy Kamila. Jak dowiedziała się "Rewia", tydzień przed starem na olimpiadzie nie był w najlepszej formie - przez stres narzekał na bóle głowy, brzucha, żołądka i nadawał się bardziej do szpitala niż na skocznię.

"To cena rywalizacji" - mówi trener Łukasz Kruczek. "Czasami jest nerwusem. Kiedyś miał 38 stopni gorączki, ale mówił, że na skocznię nie pójdzie dopiero wtedy, gdy nie będzie w stanie chodzić. Ma twardy góralski charakter!".

Nikt nie zliczy siniaków, zwichnięć i kontuzji, których doznawał. Na szczęście zawsze miał wsparcie. Przede wszystkim rodziców, którzy z zawodu są psychologami. To dzięki nim podnosił się po porażkach.

"Kluczowa jest systematyczna praca, droga do celu etapami, podejmowanie prób wspięcia się coraz wyżej. Ale najważniejsza jest cierpliwość. Bez niej niczego by nie zdobył" - przyznał ojciec skoczka, Bronisław Stoch.

Do grupy ludzi, którzy wspierali Kamila, należy też zaliczyć trenerów, działaczy sportowych i nauczycieli. Wielką rolę w kształtowaniu charakteru mistrza odegrał Ludowy Klub Sportowy, założony w Zębie przez Jadwigę Staszel.

"Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi osiągnąć ten sukces. Oni wiedzą, o kim myślę" - powiedział Stoch chwilę po zdobyciu pierwszego złotego medalu. 

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Stoch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy