Reklama
Reklama

Kanclerz atakuje Wiśniewskiego

"On się za bardzo skoncentrował na nienawiści, ta żółć przesłoniła mu po prostu szansę" - powiedziała skonfliktowana z gwiazdorem Katarzyna Kanclerz w wywiadzie dla INTERIA.PL.

Była menedżerka Michała Wiśniewskiego zapytana o konflikt z liderem Ich Troje stwierdziła, że sposób, w jaki Michał wyraża swój żal jest niedopuszczalny: "Michał tyle samo błędów popełnił co i ja. Ja też je dzisiaj dostrzegam i pewnie dzisiaj pokierowałabym tym konfliktem zupełnie inaczej. Na pewno bym do wielu rzeczy nie dopuściła".

"Jedyna rzecz, którą uważam za naganną, to jest werbalizacja jego żalu, bo nie do końca ma ona cokolwiek wspólnego z kulturą i to jest tak naprawdę deprymujące".

Ja nie szukam błędów już tylko w nim i żeby była jasność, szukam ich również w sobie i bardzo wiele z nich znalazłam.

Reklama

Michał czuwa i stara się każdego dnia coś dostarczyć, więc skóra twardnieje i coraz trudniej jest zrobić na mnie wrażenie. Środki po które sięga, są coraz konkretniejsze, coraz mniej wysublimowane" - dodaje.

Kanclerz zarzuca sobie, że wmieszała się w małżeństwo Michała z Mandaryną...

"Nie powinnam się angażować w sprawy prywatne, ani w emocjonalne. Sama nie powinnam do tego podchodzić emocjonalnie. To był mój błąd zawodowy w bardzo wielu przypadkach. I jeśli coś się powtarza cyklicznie, to trzeba z tego wyciągnąć wnioski i ja staram się wyciągnąć, co nie zmienia faktu, że nadal jesteśmy w procesie".

"Ja dochodzę jedynie usunięcia skutków jego metody działania, a nie dochodzę kompletnie racji merytorycznej do żalu. Jeśli ktoś czuje tak silny żal, to jednak coś w tym musi być".

Była menedżerka gwiazdora twierdzi, że Wiśniewski nie zacznie tworzyć wartościowych rzeczy dopóki, dopóty nie wyczyści się z tej całej zawiści jaką jest nafaszerowany: "On się za bardzo skoncentrował na nienawiści, ta żółć przesłoniła mu po prostu szansę, bo on jest charyzmatyczną postacią. Trzeba w życiu pozbyć się nienawiści, trzeba ją wyrzucić, bo ona bardzo psuje krew i jakby zaciemnia ogląd widzenia".

"I myślę, że jeśli on któregoś dnia dojdzie do takich wniosków, pogodzi się sam ze sobą i odpuści sam dla siebie, to będzie mu lżej. Ja nie wierzę, że można żyć pod takim ciśnieniem, pod taką presją i tworzyć rzeczy dobre".

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy