Reklama
Reklama

Katarzyna Dacyszyn przeszła przez piekło! Oblana kwasem polska gwiazda wybaczyła swemu oprawcy!

Stalker przez ponad dziesięć lat zmieniał życie Katarzyny Dacyszyn (43 l.) w piekło, a gdy w końcu podała go do sądu, oblał ją kwasem siarkowym. Modelka doznała rozległych poparzeń twarzy, oka, klatki piersiowej i tułowia... Dziś twierdzi, że blizny przypominają jej o tragicznych chwilach, ale też o tym, jak bardzo jest silna. "Upadłam, ale wstałam, podniosłam się i idę dalej" - napisała w swej książce "Kobieta z blizną".

Pierwszą wiadomość od mężczyzny, który 22 sierpnia 2016 roku oblał ją kwasem, Katarzyna Dacyszyn dostała jedenaście lat przed tragicznymi wydarzeniami, do jakich doszło na korytarzu w gmachu łódzkiego Sądu Rejonowego. 

Choć wtedy, w 2005 roku, modelka uznała, że ktoś zaczepił ją na Messengerze przez pomyłkę, na wszelki wypadek zablokowała nadawcę. Wkrótce odezwał się do niej z innego konta... Kasia bardzo szybko przekonała się, że wyznanie miłosne od nieznajomego to dopiero początek jej gehenny.

Oblał ją kwasem w... gmachu sądu!

Kilka miesięcy później Katarzyna odkryła, że jej prześladowca mieszka tuż obok niej. W tym samym bloku!

Reklama

Z wiadomości, które jej przysyłał, wynikało, że śledzi każdy jej krok, że wie o niej wszystko. Pisał do niej, dzwonił, słał maile i SMS-y. Doprowadził ją na skraj załamania nerwowego. W końcu zdecydowała się wytoczyć stalkerowi proces. Przed jedną z rozpraw, gdy czekała na korytarzu na wezwanie do sali, mężczyzna podszedł do niej.

"Zobaczyłam przed sobą słoik z cieczą, a chwilę potem myślałam, że umieram. Czułam ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Przestałam widzieć. Odpłynęłam. Pamiętam myśl, że umieram... za wcześnie. Miałam 39 lat i tyle planów..." - wspominała niedawno na łamach "Wysokich obcasów".

Karetka przyjechała do sądu dopiero czterdzieści minut później. Modelka została przetransportowana śmigłowcem do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Gdy odzyskała przytomność, powiedziano jej, że została oblana 87-procentowym kwasem siarkowym i doznała oparzeń 25 procent ciała.

To, że dziś na jej twarzy niemal nie ma śladu po bliznach i że widzi, ocenia w kategorii... cudu. Wtedy, gdy leżała w szpitalu, myślała tylko o jednym - że nie będzie miała z czego żyć, bo jako modelka jest po prostu skończona.

Miała nie widzieć!

"Mierzyłam się z bólem, lękiem, niepewnością jutra, strachem przed przyszłością, której nie mogłam sobie wyobrazić. Kiedy lekarze mówili, że prawdopodobnie nie będę widzieć, że moje martwe ucho najprawdopodobniej odpadnie, walczyłam z myślą, jak koszmarnie będę wyglądać, kiedy w końcu pozwolą mi spojrzeć w lustro" - opowiadała w wywiadzie dla portalu wyborcza.pl.

Dopiero kilka miesięcy po napaści Katarzyna Dacyszyn po raz pierwszy zobaczyła w lustrze swoją twarz. Była już po serii zabiegów laserowych, czterech operacjach plastycznych, przeszczepach skóry w dwunastu miejscach i rekonstrukcji powieki prawego oka.

"Wtedy byłam załamana. Teraz mam do swojego ciała ogromny szacunek. Blizny są dowodem siły, nie wstydzę się ich" - powiedziała "Wysokim Obcasom".

25 lat dla oprawcy

Pod koniec 2017 roku stalker Kasi usłyszał wyrok. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut uszkodzenia ciała, ale prawnicy modelki wnieśli o zmianę kwalifikacji czynu na usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym, co pozwoliło sądowi skazać go na 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie dopiero po upływie 20 lat.

"Jestem szczęśliwa, wzruszona i bezpieczna na kolejne 20 lat. Wygraliśmy. Mogę żyć dalej i planować przyszłość" - napisała na Instagramie w dniu, kiedy Sąd Najwyższy oddalił wniosek jej oprawcy o kasację wyroku.

"Mam poczucie, że 25 lat dla sprawcy wytycza drogę do walki z przemocą wobec kobiet" - stwierdziła w TVN24, zapowiadając, iż zamierza pomagać ofiarom przemocy.

W 2018 roku Katarzyna Dacyszyn zorganizowała pierwszą w Polsce bezpłatną akcję szkoleniową dla ofiar stalkingu "Stop Stalking". Od tamtej pory wciąż angażuje się w podobne przedsięwzięcia. Napisała książkę "Kobieta z blizną", spotyka się z kobietami, które podobnie jak ona były prześladowane...

"Mam swój udział w tworzeniu projektu nowelizacji ustawy podnoszącej kary dla sprawców stalkingu z dwóch do ośmiu lat" - pochwaliła się w mediach społecznościowych, gdy rok temu Sejm RP zmienił brzmienie artykułu 190a Kodeksu Karnego, czyli przepisu penalizującego stalking.

Wybaczyła stalkerowi, który zniszczył jej urodę

Niedawno, gdy Agnieszka Kaczorowska-Pela wypowiedziała na Instagramie wojnę "modzie na brzydotę", Katarzyna Dacyszyn opublikowała zdjęcie swego pokrytego bliznami ciała.

"Moje blizny powstały na skutek ataku psychopaty-stalkera. Moje ciało nagle i nieodwracalnie zmieniło się. Nie chcę szokować, więc pokazuję blizny umiarkowanie, kiedy czuję, że mogę tym pomóc innym, mniej pewnym siebie" - napisała, zwracając się do gwiazdki "Klanu" pomstującej na kobiety, które "pokazują swoje słabsze strony w naturalnym świetle", zamiast "koncentrować się na pięknie".

Ostatnio Katarzyna Dacyszyn zaskoczyła wyznaniem, że... wybaczyła mężczyźnie, który oblał ją kwasem.

"Może to dziwnie zabrzmi, ale ja nie miałam temu człowiekowi co wybaczyć. Ja współczuję istocie, która nie radząc sobie z własnymi lękami i chorym ego, sięga po zbrodnię, by zagłuszyć niezaspokojoną potrzebę" - stwierdziła na kartach książki "Kobieta z blizną".

Dziś Kasia zajmuje się projektowaniem (ma własną markę ubrań) i skupia się - jaki pisze w mediach społecznościowych - na "życiu z uwagą skierowaną na siebie i świat".

"Chcę przekazać w moich projektach wszystko to, czego nauczyło mnie życie po ataku: kochania i doceniania drobnych chwil, miłości, która objawia się w poświęceniu sobie uwagi, otaczaniu siebie czułością i dobrem" - napisała kilka dni temu na Instagramie.

Zobacz też: 

Są nowe ustalenia w sprawie wypadku na planie "Rust"

Alec Baldwin sfotografowany chwilę po postrzeleniu kobiety. Wstrząsający obraz aktora!

To Marilyn Monroe, a nie Grace Kelly, miała zostać księżną Monako

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama