Reklama
Reklama

Katarzyna Grochola: Chora na samotność!

Choć odniosła wielki sukces zawodowy, Katarzyna Grochola (58 l.) przyznaje, że nie czuje się w pełni szczęśliwa. Bardzo brak jej mężczyzny. Czy wreszcie spotka człowieka, który pokocha ją na zawsze?

Dwa małżeństwa, romans z żonatym mężczyzną, kilka burzliwych związków. Życie uczuciowe Katarzyny Grocholi, jednej z najpopularniejszych polskich pisarek, mogłoby stanowić kanwę dramatycznego scenariusza. W przeciwieństwie do bohaterów swoich powieści, ona sama nie może znaleźć trwałego uczucia. Przyznała to niedawno na łamach "Twojego Stylu", promując przy okazji najnowszą powieść "Przeznaczeni". "Mnie brakuje ruchu w domu, radości, męża, któremu bym się rzucała na szyję" - wyznała gorzko. "Nie jestem specjalistką od życia. Nie jestem nawet małżonką" - skwitowała.

Reklama

Z wściekłości chciała go... zabić

Mężczyźni, z którymi się wiązała, zawodzili ją. Wszyscy z wyjątkiem pierwszego męża. "Dobry i miły był mój pierwszy mąż, ale ja zakochałam się w innym. Kiedy zachorowałam, mój drugi mąż znalazł sobie inną. Myślałam, że to zemsta losu" - wyznała kilka lat temu. Potem zaufała jeszcze kilka razy. "Jest prostolinijny, szczery. Nie ma w sobie cienia kombinowania" - wychwalała fotografa Krzysztofa Jarczewskiego. Idealny ukochany porzucił ją w 2010 r., łamiąc jej serce. Szczęścia nie znalazła też w związku z biznesmenem Włodzimierzem D., którego oskarżano o oszustwa.

Bezgraniczną miłość pisarka otrzymywała tylko od swojej matki, a potem córki - Doroty Szelągowskiej (35 l.). Jednak ostatnio córka Grocholi rzuciła cień na idealne relacje matki i córki. "Myślę, że nie dostałam tyle wsparcia w dzieciństwie, ile powinnam. Ale to dlatego, że moja mama miała raka, umierała. Miała własne problemy. Myślę, że dała mi tyle miłości, ile była w stanie. Ale to chyba nie było wystarczająco" - wyznała w programie Magdy Mołek "W roli głównej". Zdradziła również, że jej ojczym był... pedofilem, przez co musiała wraz z matką uciekać z domu.

Być może właśnie do tych zdarzeń wraca teraz Grochola, wspominając, że raz w życiu była gotowa... zabić. "Czułam taką wściekłość na człowieka, który mnie krzywdził, że byłam bliska" - wyznała. W rozmowie z jednym z tabloidów podkreśliła jednak, że jej córka nie była molestowana. "Zostawiłam go, musiałam chronić dziecko. Gdy w domu zaczęło się robić nie w porządku, szybko ją z niego wyprowadziłam i zaczęłyśmy wszystko od nowa" - opowiedziała.

Teraz znów chciałaby rozpocząć nowy rozdział. Wciąż wierzy, że odnajdzie jeszcze szczęście. "Łudzę się, że za zakrętem spotka mnie coś lepszego".

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Grochola
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy