Reklama
Reklama

Kora nie kryje wdzięczności. Fani na jej lek zebrali już pokaźną sumę!

Gdyby nie Kamil, tobym już nie żyła - przyznaje w ostatnim wywiadzie Kora (64 l.). Wokalistka od 3 lat zmaga się z rakiem jajnika i, jak podkreśla, wiele zawdzięcza właśnie mężowi.

To on rozmawiał z lekarzami, gdy po wyczerpującej chemioterapii brakowało jej sił. Dbał, by Kora miała dobrą opiekę, co nawet w szpitalach onkologicznych nie jest standardem. Od miesięcy porusza niebo i ziemię, by NFZ zaczął refundować niezmiernie drogi lek Olaparib, który w 4. stadium raka jajnika jest jedyną szansą na zatrzymanie choroby. Miesięczna kuracja kosztuje aż 24 tys. zł!

Reklama

- Kamil zna się na sprawach formalnych. Ja już się w tym gubię. Po prostu pewnych rzeczy nie rozumiem - przyznaje artystka, dodając, że dotąd miała wstręt do zgłębiania meandrów systemu medycznego w Polsce. Choroba zmieniła jednak jej punkt widzenia.

- To labirynt, na szczęście Kamil jest filozofem i lubi łamigłówki. Zaliczam się do tak zwanych trudnych pacjentek. Potem się okazało, że Kamil jest też trudnym mężem - mówi.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Jako "trudny mąż" Kamil przede wszystkim nie godzi się na cierpienie ukochanej. Chore kobiety, które nie mają tak oddanych partnerów, skazane są na ogromny ból związany z naświetlaniami i noszeniem specjalnego hełmu zapobiegającego wypadaniu włosów. - Od znajomych lekarzy dowiedzieliśmy się, że wystarczy wziąć dwie tabletki, by nie czuć tego koszmarnego bólu. Nikt nam o tym w szpitalu nie powiedział. Musiałem walczyć, by Kora je dostała - mówi Sipowicz.

Jest tak bardzo związany z żoną, że czuje się współchorym. - Ja bym tego nie wytrzymał. My, faceci, jesteśmy o wiele mniej odporni na cierpienie - przyznaje. Znajomi pary nie są zaskoczeni, że Kora i Kamil zwarli szyki, by walczyć z chorobą. - Łączy ich dojrzała miłość, która niejedno przeszła - mówi osoba z otoczenia pary.

- Zawsze się szanowali i wspierali. Ślub nie był im do niczego potrzebny. Zawarli go w obliczu choroby, by Kamil mógł być traktowany w szpitalu jako osoba najbliższa i otrzymywać informacje o jej leczeniu - kwituje źródło.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Uczucie wokalistki Maanamu i poety narodziło się w połowie lat 70. Oboje mieszkali w jednym bloku, widywali się w windzie. Kora była w tym czasie żoną Marka Jackowskiego, ale nie umiała oprzeć się urokowi Kamila. - Zaczęłam patrzeć na tego sąsiada z siódmego piętra inaczej. Tak to się zaczęło. Zdradziłam Marka - przyznała po latach.

Owocem krótkiego romansu był syn Szymon (40). Sipowicz wyjechał do Niemiec, a Kora trzymała w tajemnicy, kto jest ojcem jej drugiego dziecka. Prawdę ujawniła dopiero w latach 80. Rozwiodła się z mężem i związała z Kamilem.

Sipowicz nieraz dawał wyraz swojej wielkiej miłości do żony. - Zastanawiałem się, jak to byłoby żyć bez Kory, ale to dla mnie abstrakcja, żyjemy w takiej symbiozie. Porozumiewamy się spojrzeniem, jesteśmy jak jeden byt, jedna istota - przyznaje.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Małżonek artystki nie dopuszcza do siebie myśli, że ukochana mogłaby nie pokonać choroby. Kora przeszła już trzy operacje, dwie chemioterapie i szuka pieniędzy na nowoczesne metody leczenia, które nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

By kupić lek ratujący życie, artystka poprosiła o wsparcie swoich fanów. Ci wpłacili na konto fundacji Alivia już 80 tys. zł, co wystarczy jedynie na kilkumiesięczne leczenie (koszt miesięcznej terapii lekiem Olaparib to 24 tys. zł).

Gwiazdę wsparły też finansowo Ewa Minge i Martyna Wojciechowska.

Piosenkarka spieniężyła już jedną z nieruchomości. - Potem możemy sprzedać dom, zobaczymy - mówi Sipowicz. Nie traci nadziei, że rozmowy z NFZ-em przyniosą skutek w postaci refundacji specyfiku nie tylko dla jego ukochanej, ale i 200 kobiet chorych na ten sam typ nowotworu.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy