Reklama
Reklama

Kora wyrzuciła założyciela Maanamu!

Kontrowersyjna artystka w niezbyt grzeczny sposób dała do zrozumienia byłemu mężowi i założycielowi zespołu Maanam, że rezygnuje z jego usług.

Marek Jackowski (62 l.) zdecydował się wylać w prasie swój żal na Korę (57 l.) i w dzisiejszym "Fakcie" zdradza szczegóły zakończenia ich trzydziestoletniej współpracy.

Jackowski założył Maanam w 1975 roku. On komponował muzykę i grał na gitarze, a jego żona Kora pisała teksty i śpiewała. Nawet gdy para rozstała się w życiu prywatnym, na polu zawodowym wciąż stanowili bardzo zgrany i twórczy duet. Do ubiegłego roku.

"Kora przestała przesyłać mi teksty swoich nowych piosenek, więc moje komponowanie szło w próżnię. Muzyka i tekst są przecież ze sobą połączone, nie można tworzyć jednego bez drugiego" - mówi Jackowski w "Fakcie".

Reklama

W tym czasie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Podczas koncertu w Krakowie pan Marek spadł ze sceny z wysokości dwóch metrów. Miał złamane trzy żebra i pogruchotane stopy. Rehabilitacja trwała trzy miesiące.

"Gdy wyzdrowiałem i byłem gotowy do powrotu, dostałem od menadżera zespołu Kamila Sipowicza wiadomość, że mój przyjazd jest zbędny. Kora zdecydowała, że gitarzysta, który mnie zastępował, zostaje i dalej będą występować jako Kora i zespół. Wtedy zrozumiałem, że to już koniec" - żali się muzyk.

Wydaje nam się, że pan Marek powinien się tylko cieszyć. Z Korą dzieje się coś niedobrego - opowiada w prasie, że jest prześladowana przez transwestytę, chwali się dziwnymi dietami złożonymi wyłącznie z wody i pieczonych jabłek. Chyba rośnie nam druga Violetta Villas.

Fakt
Dowiedz się więcej na temat: Kora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy