Reklama
Reklama

Korcz: Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko

Aktorka i matka dwóch córek, 41-letnia Anna Korcz, ze swoim obecnym partnerem Pawłem Pigoniem (36 l.) stara się o trzecie dziecko. Jaką jest matką? Czego zabrania swoim córkom? - tego dowiecie się z wywiadu...

Pani starsza córka opuszcza gniazdo. Nie jest pani przykro?

- Zawsze będę miała dzieci, bez względu na to, gdzie będą. Nie narzucam córce już niczego. Choć Ania mieszka z nami, w moim domu, gdzie obowiązują moje reguły, swoim życiem musi sama kierować. Ale zawsze jej pomogę i poradzę. Ja sama wcześnie zaczęłam dorosłe życie. Każdy musi przeżyć życie po swojemu, na swój sposób. Nie da się swoimi błędami nauczyć dzieci, przekonać je do czegoś. Ona muszą same o wszystkim się przekonać.

Córka jest chyba bardzo samodzielna?

Reklama

- O tak! Wyjeżdża za granicę, jeździ samochodem.

Jaki wybrała kierunek studiów?

- Jest humanistką. Ale jest też dobra z planowania biznesu. Ostatnio przygotowywała projekt wprowadzenia na polski rynek amerykańskiej firmy. Ułożyła biznesplan. Dostała za to najwyższą notę. Robiła to z trzema koleżankami. Ania jest bardzo komunikatywna, otwarta, miła, lubiana, uśmiechnięta. Jest otwarta, chętna do pomocy innym.

Jakie są zasady obowiązują w pani domu?

- Bardzo restrykcyjna jestem w sprawie picia alkoholu, ponieważ do 21. roku życia robi największe spustoszenie w szarych komórkach młodego człowieka. Mamy za sobą wiele rozmów na ten temat. Ania ma swoim koncie balangi, na których spożywała jakiś alkohol, ale nigdy nie widziałam mojej córki pijanej. Jest rozsądna. Wie, że przed nią intensywna nauka.

A inne używki?

- Narkotyki i papierosy? Z tym nigdy nie było problemu. Na tle używek nie mamy problemów. Jestem uważną matką i obserwuję swoje córki. Gdyby paliła, nie wyrzuciłabym jej z domu, wiem, że dużo jej koleżanek pali. Z tego, co wiem, moje dziecko brzydzi się papierosów.

A jest coś, czego nie może pani przewalczyć, wyegzekwować od córek?

- Tak, to siedzenie nocami. Dorosłość kojarzy im się m.in. z tym zwyczajem. Młodsza siedzi długo w nocy, co mnie irytuje. Starsza wychodzi na imprezy, bawi się i wraca samochodem. Te późne powroty mnie męczą. Tłumaczę jej, że dziewczyna z szanującego się domu musi wracać do domu w miarę wcześnie. Inna sprawa, to sprzątanie, prowadzenie domu. Kupowanie kwiatów, dbanie o wszystko wokół nie jest im do niczego potrzebne. Ale muszę przyznać, że od pewnego czasu dziewczyny sprzątają, prasują.

Czy młodsza, Kasia pójdzie w pani ślady?

- Tańczy balet klasyczny i od kilku lat jazz, ale nie sadzę, by poszła w którymś z tych kierunków, ponieważ poświęcała temu za mało czasu. Bardzo chciałaby tańczyć, może kiedyś otworzy swoją szkołę? Dbam o to, aby się rozwijała, więc zawożę, przywożę. Trzymam za nią kciuki i będę wspierać bez względu na obraną drogę.

Poznała pani ich chłopaków?

- Ania, choć jest nowoczesna, uważa, że jak przyprowadza kolegę do domu, to staje się to zobowiązujące wobec niego. A chyba nie bardzo tak chce. Znam jej najbliższych kolegów, ale nie ma chłopaka. Jest osobą, która ma wokół siebie wianuszek kolegów. Czasami, kiedy podjeżdżam do domu, widzę stojących chłopców, ale żaden z nich nie jest przestawiony, jako ten jeden.

A koleżanki?

- Oczywiście, ma, ale myślę, że jednak kolegów więcej i moim zdaniem, to dobrze. Lepiej trzymać z facetami, bo z koleżankami różnie bywa.

A młodsza córka?

- Kasia nie ma chłopaka, nie myśli o tym, widzę jednak, że dorasta i wkrótce może zacząć się to zmieniać.

Jest pani piękną kobietą, szczęśliwą, mamą... Czego jeszcze oczekuje pani od życia?

- Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko. Wiem, że dziecko odmładza, a ja chciałabym tego. Mam młodszego partnera, który także bardzo chce tego dziecka. Okoliczności aż się proszą, by tego dokonać. Jestem w pełni sił witalnych, pod stałą opieką lekarską, i tak jeden lekarz, jak i drugi powtarza mi nieustannie, że mogę rodzić. Jestem więc gotowa, aby znów zostać mamą. Ale wie pani, ta świadomość, że 40 lat skończone jakoś chyba przeszkadza, ogranicza...

To dziecko, to pani marzenie?

- Nie, marzenia miałam w wieku 20 lat. Teraz to kwestia miłości i rozsądku. Wiele zależy od wieku mężczyzny. To nie jest bez znaczenia, im młodszy tym lepiej. Bo kiedy dziecko pojawia się na świecie, to wszystko, co z nim związane, spada na matkę. Mężczyzna może tylko służyć jej pomocą.

Powinniśmy trzymać kciuki?

- Jeśli ktoś jest mi szczerze oddany, niech trzyma. Uprawiamy seks, bo się kochamy, a nie dlatego, że chcemy mieć dziecko.

A jak jest z temperaturą uczuć?

- Temperatura uczuć, to każda chwila, którą trzeba pielęgnować, bez względu na to, jak długo jest się razem. Bez tego ani rusz. O związek trzeba dbać. Feromony żyją podobno od 2 do 5 lat, u nas chyba cały czas, ponieważ uczucia są bardzo gorące i emocje wielkie.

Co z wieściami na temat pani domu?

- To wszystko plotki. Nie budujemy domu, nie przeprowadziliśmy się. Nie korzystam z internetu, ani komputera, aby się nie denerwować. Ale tęsknię za zielenią, świeżym powietrzem. Marzy mi się, aby mieszkać w zielonym miejscu. Może kiedyś uda się nam coś wybudować?

A kiedy państwa ślub?

- Mój mąż jest moim mężem i śmieje się, że my dawno jesteśmy po ślubie. Ja jestem żoną a on jest mężem.

Nazwaliście się tak?

- Tak, i tak zostanie, a Paweł jest ostatnim mężczyzną w moim życiu.

Nosicie obrączki?

- Oczywiście, że tak!

Od kiedy?

- Od ostatniego Bożego Narodzenia.

Mąż jest jednocześnie pani menedżerem?

- To za duże słowo. Wie, że łatwo mnie skrzywdzić, on widząc, jak wszystko przeżywam broni mnie. Paweł bardzo mi pomaga, to mężczyzna, o jakim każda kobieta marzy. Jest cudownym człowiekiem i mężczyzną, który nosi kobietę na rękach. Każdej z pań życzę, aby spotkała kogoś takiego.

Wie pani, że niektórzy nie wróżyli dobrze temu związkowi?

- Nie obchodzi mnie to. Nie wiem, dlaczego tak mówiono, ale skoro tak było, to znaczy, że to wiedzieli.

Zobacz również: Partner Korcz chce pieniędzy za wywiady

Anna Korcz: Polscy mężczyźni się nie myją

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: dzieci | Anna Korcz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama