Reklama
Reklama

Krzysztof Krawczyk nie przyjdzie na pogrzeb Zbigniewa Wodeckiego. Tłumaczy powody tej decyzji

​Krzysztof Krawczyk (70 l.) nie może się pogodzić ze śmiercią Zbigniewa Wodeckiego (+67 l.). W rozmowie z jednym z tabloidów wspomina zmarłego artystę. Tłumaczy też, dlaczego nie może wziąć udziału w jego pogrzebie.

Bliscy, przyjaciele i fani artysty nadal nie mogą uwierzyć w to, że Zbigniewa Wodeckiego nie ma już wśród nich. Trudno jest się z tym pogodzić, zwłaszcza, że muzyk był przecież tak pełny życia i energii. Grywał rocznie wiele koncertów, co zdaniem jego kolegi, Krzysztofa Krawczyka, nie do końca było dla niego dobre.

"Co do naszego ostatniego spotkania, nagrywaliśmy wtedy wspólnie kolędy i byłem zaskoczony jego dystansem do wszystkiego, był jakby nieobecny. Byłem zszokowany wiadomością, że nie było go dzień wcześniej na próbie, ktoś powiedział, że miał tego dnia dwa koncerty. Podejrzewam, że on nie potrafił odmówić ludziom koncertów i się zapracowywał. Oprócz tego palił jak smok, grał genialnie na trąbce i stąd wzięła się ta rozedma płuc" - opowiada w "Super Expressie".

Reklama

Pod adresem Wodeckiego nie szczędzi pochwał. Mówi, że był nie tylko wielkim muzykiem, ale też wspaniałym człowiekiem. Dodaje, że gdy tylko zaczął chorować, on i cały zespół przed koncertem modlili się za jego powrót do zdrowia. Teraz odmawiają modlitwę za duszę artysty.

"Widocznie panu Bogu jest do czegoś potrzebny. Ktoś tam chyba w tej orkiestrze na górze nawala i potrzebują takiego naszego wsparcia. Więc Zbyszek był pewnie najbliżej do dyspozycji" - ocenia.

Pogrzeb Zbigniewa Wodeckiego ma rozpocząć się we wtorek 30 maja o godzinie 12.00 mszą świętą w Bazylice Mariackiej w Krakowie. Artysta ma spocząć w rodzinnej mogile na cmentarzu Rakowickim. Mimo całej sympatii i ogromnego smutku po śmierci muzyka, Krawczyk nie wybiera się na jego pogrzeb. Wyjaśnia, że źle znosi tego typu uroczystości.

"Najgorsze jest to, że nie będę na pogrzebie. Dlatego, że ja po pogrzebach mam stany depresyjne bardzo trudne do przewalczenia. Tak było po pogrzebie ojca, matki. Poza tym przeszkadza mi w chodzeniu sztuczne biodro. Kiedyś odważyłem się pójść na pogrzeb Meca i Kukulskiego i bardzo to przeżyłem. Mam też nagrania tego dnia. Żałuję, że nie będę na tej drodze, gdzie będą jego przyjaciele i rodzina" - tłumaczy.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Wodecki | Krzysztof Krawczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy