Reklama
Reklama

Księżna Diana: mija 19 lat od jej śmierci. Wokół tego wypadku wciąż jest wiele wątpliwości

Kiedy poznała brytyjskiego następcę tronu, miała zaledwie 16 lat i nawet nie marzyła, że mogłaby zostać jego żoną. W ciągu kolejnych trzech lat Karol (67 l.) rozkochał w sobie Dianę (†36 l.) do tego stopnia, że gotowa była dla niego na wszystko. I zniosła wiele, ale przypłaciła to zdrowiem.

Diana poznała brytyjskiego następcę tronu pod koniec 1977 roku, kiedy to przybył do rodzinnej posiadłości Spencerów na zaproszenie jej 6 lat starszej siostry Sary. To właśnie Sara początkowo brana była pod uwagę jako ewentualna kandydatka na żonę kończącego właśnie 30 lat księcia. Karol czuł, że powinien zacząć rozglądać się za żoną, a hrabiowska rodzina Spencerów była wystarczająco godna wejścia do rodziny królewskiej. 

Mężczyzna nie wiedział nawet, jakie wrażenie zrobił na Dianie. Nie mogła zrozumieć, dlaczego zarówno Sara, jak i druga z sióstr, 4 lata starsza od Diany, Jane, nie są zainteresowane poślubieniem przyszłego króla. Trzy miesiące później Sara wyznała dziennikarzom, że nie kocha Karola, a kolejne 2 miesiące później Jane poślubiła innego mężczyznę. 

Reklama

W listopadzie tego samego roku Diana wraz z siostrami, które wciąż utrzymywały kontakt z księciem, została zaproszona na przyjęcie w pałacu Buckingham z okazji 30. urodzin Karola. W styczniu 1979 roku na kolejnym przyjęciu w Sandringham House niespełna 18-letnia Diana po raz pierwszy odczuła, że Karol z nią flirtuje. Ona już była nim zauroczona, jednak książę wciąż nie traktował jej poważnie. W tym czasie rozpoczął trwający ponad rok romans z Anną Wallace, co nie przeszkadzało mu spotykać się z innymi kobietami,w tym z mężatką Kamilą Parker Bowles.

Gdy na przełomie 1980 i 1981 roku Karol zaczął odczuwać presję z powodu swojego kawalerskiego stanu, Pałac Buckingham zasugerował mu Dianę, jako idealną kandydatkę na żonę. 19-latka była zachwycona, gdy 6 lutego 1981 roku książę oświadczył się jej, choć nie podarował jej tego dnia pierścionka.

Zgodnie z tradycją, po zaręczynach Diana zamieszkała na dworze królewskim. Miała nadzieję, że teraz z Karolem bardziej zbliżą się do siebie, ale on wciąż był bardzo zajęty. Podczas jednego z rzadkich spotkań w towarzystwie jego przyjaciół sprawił narzeczonej ogromną przykrość. 

- Położył dłoń na mojej talii i powiedział: "Oho, trochę się tu zaokrągliliśmy, prawda?". To był punkt zapalny - wyznała Diana. 

Od tamtej pory zaczęła mieć obsesję na punkcie swojej wagi. Objadała się, po czym rozpaczliwie próbowała schudnąć. Jeszcze nie wiedziała, że to początki bulimii. Atak choroby miała też na dzień przed ślubem. To wtedy dowiedziała się, że Karol, który dla niej nie miał czasu, spotykał z Kamilą. Podarował jej nawet złotą bransoletkę z dedykacją. 

Dla zakochanej panny młodej był to cios w samo serce. Chciała odwołać ślub, ale zabrakło jej odwagi. Zrozumiała jednak, że nigdy nie będzie szczęśliwa w tym małżeństwie. Jakiś czas po ślubie Karol zauważył, że Diana ma objawy poważnych zaburzeń żywieniowych. Skierował ją na badania, które przerwało zajście księżnej w pierwszą ciążę. 

Jednak słowo "bulimia" jeszcze wówczas nie było dobrze znane. Dolegliwość ta, zwana inaczej żarłocznością psychiczną, została wyodrębniona jako jednostka chorobowa zaledwie 2 lata wcześniej. Jej odkrycia dokonał brytyjski psychiatra Gerald Russell, który zaobserwował, że cierpiące na nią osoby, odczuwają głód nawet bezpośrednio po jedzeniu. Chorzy objadają się więc, po czym mają wyrzuty sumienia i próbują pozbyć się nadmiaru pokarmu za pomocą wymiotów, głodówki, środków przeczyszczających czy ćwiczeń fizycznych.

Tę samą gehennę przez kolejne lata przechodziła Diana, a ataki choroby pojawiały się głównie wówczas, gdy w jej małżeństwie z Karolem działo się naprawdę źle. O dniu narodzin drugiego syna Harry’ego (15 września 1984) powiedziała po latach: "Wtedy umarły resztki mojego uczucia do Karola". Książę chciał bowiem, by drugim dzieckiem była córka. Po porodzie wszedł tylko na chwilę do pokoju żony i powiedział: "No cóż, to jednak chłopiec", po czym, nie pytając jej nawet, jak się czuje, wyszedł.

A jednak w nieszczęśliwym małżeństwie z bulimią, depresją i samobójczymi myślami wytrzymała jeszcze 8 lat. Do roku 1992, który królowa Elżbieta II nazwała "strasznym". To wtedy Karol i Diana ogłosili separację, a w księgarniach ukazał się bestseller Andrew Mortona "Diana. Prawdziwa historia". Księżna była tak zdesperowana, że pozwoliła znajomym zdradzać wszystkie swoje sekrety autorowi książki. Miała nadzieję, że w ten sposób pokaże światu piekło, w którym żyła.

W 1995 roku, w najsłynniejszym telewizyjnym wywiadzie, wyznała, że jest już wolna od bulimii. Rok później jej małżeństwo z Karolem zostało oficjalnie zakończone, a ona sama miała nadzieję, że teraz rozpocznie nowe życie. Nacieszyła się nim jednak tylko przed rok. 31 sierpnia 1997 roku, 20 lat po poznaniu Karola, zginęła w wypadku samochodowym. 

Jego kulisy do tej pory nie są do końca jasne. Niedawno ochroniarz księżnej przedstawił swoją wersję wydarzeń. Przez prawie sześć lat odpowiadał za bezpieczeństwo księżnej i nigdy naraził ją na jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu. Ocenia, że służby mogły zrobić dużo więcej, by uratować Dianę. Ujawnia, że ochroniarz, który towarzyszył Spencer podczas jej podróży w Paryżu, nie miał uprawnień do pilnowania tak ważnych osobistości.

"W imieniu wszystkich profesjonalistów z departamentu królewskiej ochrony MET, chciałbym powiedzieć, że ani Rees-Jones, ani żaden z pozostałych ochroniarzy, którzy uczestniczyli w ochronie bezpieczeństwa Diany w ciągu dwóch miesięcy poprzedzających jej śmierć, nie była z naszego wydziału. Rees-Jones jako były żołnierz, który nie otrzymał szkolenia niezbędnego do ochrony członka rodziny królewskiej, ponosi za to odpowiedzialność. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że został mianowany do strzeżenia Diany we Francji, wiedziałem że coś się może stać" - napisał Wharfe. 

Jego zdaniem to właśnie Rees-Jones przede wszystkim przyczynił się do śmierci Diany. Nie tylko nie powinien jej ochraniać, ale także robił to źle. Traktował paparazzich jak wrogów i niepotrzebnie tak szaleńczo uciekał przed nimi z księżną w samochodzie.

"To właśnie ochroniarz pozwolił na to, aby samochód rozpędził się do niebezpiecznej prędkości, a w rezultacie kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Brawura doprowadziła do śmiertelnego wypadku w tunelu Pont de l'Alma w 1997 roku" - utrzymuje mężczyzna.

Według innej teorii w śmierć Diany zaangażowana była jednostka specjalna SAS. Jeden z brytyjskich żołnierzy miał wyznać swojej żonie, że taka właśnie jest prawda o tym, jak zginęła Spencer. Treść korespondencji ujawnili teściowie mężczyzny w liście do dowódcy elitarnej jednostki brytyjskich komandosów.

Prokuratura potwierdziła, że wie o tym liście, ale po przeprowadzonym śledztwie wykluczyła wiarygodność przedstawionej w nim wersji wydarzeń.

***
Zobacz więcej materiałów

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Księżna Diana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy