Reklama
Reklama

Kydryński tłumaczy się z "ochoty" na małą dziewczynkę

Marcin Kydryński wydał oświadczenie, w którym tłumaczy narratora swojej książki z "potwornej ochoty" na małą dziewczynkę.

W sieci pojawiły się fragmenty publikacji dziennikarza "Chwila przed zmierzchem" sprzed szesnastu lat, będącej zapisem podróży po północnej Afryce. Jej bohaterem jest narrator o imieniu Marcin. Książka to impresje przesiąknięte często rasizmem, seksizmem, a nawet pedofilią.

"Prawdę mówiąc od pierwszej mojej wyprawy do północnej Afryki mam pewną słabość do małych Arabek" - notuje narrator we fragmentach, które cytuje znany portal o Czarnym Lądzie - afryka.org.

Dalej pisze o małych prostytutkach, które biorą pieniądze wtedy, kiedy ich potrzebują:

Reklama

"Częstokroć proszą tylko o to, by je wziąć. A są nie do wyobrażenia piękne. Nie sądzę, by znalazł się zdrowy mężczyzna, który umie oprzeć się ich urokowi. Nie jest to bowiem wdzięk ludzki, do którego przywykliśmy, ale zwierzęcy. Te dziewczyny proszą, by je pokryć".

W kolejnym fragmencie narrator fantazjuje na temat młodej Afrykanki:

"W Dajr al-Madinie odnalazłem wśród oblepiających mnie dzieci takie śliczne małe zwierzątka. Miałem w portfelu kilka banknotów. Może trzy funty. W hotelu dwudziestopięciofuntówki. Je uszczęśliwia funt, nawet dwadzieścia pięć piastrów. Przychodziły mi do głowy myśli występne, że za dwudziestkę mógłbym taką pachnącą miodem, śniadą dziewczynkę wziąć do swojego hotelu i pieścić przez wiele godzin. Świństwo, ale potworną miałem na to wówczas ochotę".

"Przepraszam w imieniu tamtego człowieka"

Na stronie Marcina Kydryńskiego pojawiło się oświadczenie, w którym dziennikarz "w paru słowach wyjaśnia zawiłość zaistniałej sytuacji":

"Trudno mi dziś odnieść się do przytaczanych fragmentów, ponieważ dwudziestopięcioletni chłopak, który je pisał, nie żyje już od dawna. Zastąpił go mężczyzna w średnim wieku, starszy o blisko dwie dekady, z żoną której wówczas jeszcze nie znał, z dwójką dokazujących synów. Także dlatego systematycznie odmawiałem wznowienia tej książki, choć wielokrotnie mnie o nie proszono w wielu wydawnictwach. Od lat była już dla mnie słowami zupełnie kogoś innego".

Podróżnik tłumaczy, że niedostępna już książka jest "zbiorem impresji, dość, chwilami mocnych, bolesnych, bo takie to były czasy i taka podróż ", którą wraz z przyjaciółmi (m.in. Marcinem Mellerem, naczelnym "Playboya") przedsięwziął na przełomie 1993/94 roku.

"Żyliśmy, jedliśmy, spaliśmy, podróżowaliśmy jak Afrykanie. Na tych sześć miesięcy staliśmy się, z konieczności, Afrykanami. Wędrowaliśmy nie, jak dziś zdarza się często także i mnie, elegancko zamiecionymi ścieżkami. To była podróż do wnętrzności kontynentu. Jak najbliżej prawdy o nim i jego mieszkańcach. Miałem dwadzieścia pięć lat. Opisałem swoje doświadczenia.

Kiedy książka wyszła, recenzowano ją, opisywano, czytano w radiowej Trójce, nikt nie obruszył się na te fragmenty, które dziś - całkowicie odarte z kontekstu - budzą takie zainteresowanie.

Jeśli ktoś z Państwa poczuł się osobiście dotknięty, oburzony, wstrząśnięty moją - najwyraźniej nazbyt obrazową opowieścią spisaną przed siedemnastu laty i od piętnastu nieobecną w księgarniach - przepraszam. W imieniu tamtego, dwudziestoparoletniego człowieka, którego prawie już dziś nie pamiętam".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Kydryński | Anna Maria Jopek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy